13:22

Susan Ee Angelfall (Penryn & the End of Days #1)


...czyli jak eM potrafi być hipsterem, bez wiedzy o tym, że hipsterzy.



W każdym razie wiecie o co chodzi ;)

eM jak zwykle po sesji potrzebowała dużej dawki literatury w stylu młododorosłej. (eM nie zamierza tego nazywać literaturą młodzieżową, prosze wymyśleć lepszy termin)

No i eM rzuciła się na poszukiwania i znalazła.
Dobra ocena + dobre recenzje + mało znane = a co mi tam, eM wolne ma.

No i eM przeczytała po angielsku Angelfall. Może nie rzuciło jej na kolana, ale spodobało jej się.
O takim pomyśle, eM jeszcze nigdy nie słyszała. Anioły i Apokalipsa?

Przynieście eM popcorn!



W skrócie: Anioły zeszły na Ziemię, żeby zaprowadzić... porządek? Tak jakby. Zaczęły niszczyć miasta itp, itd, koniec świata w pełnym wydaniu.

Wiecie przecież, ze eM nie lubi opisów pisać, tylko swoje odczucia?

Główna bohaterka, Penryn, przypomina mi połączenie Katniss i Susannah (z serii Meg Cabot "Pośredniczka").
Musi opiekować się swoją siostrą, która jest przykuta do wózka inwalidzkiego, jest waleczna, zrobi dla niej wszystko, a przy okazji ma zadziorność Susannah.
No i niestety czasami zachowuje się jak stereotypowa bohaterka książki młodzieżowej, która zamiast oczu MIEWA serduszka.

Czyli już pewnie wiecie, że coś się stanie z tą siostrą. Ta daaam!
Ale eM nie powie Wam co!



No dobra, tak, zostałą porwana przez Anioły, bo znalazły się (razem ze swoją NAPRAWDĘ szaloną matką, która może nie być szalona i być po złej stronie mocy) nie w tym miejscu i czasie co trzeba.

Czyli napoatoczyły się na porachunki między Aniołami...
A! Bo niestety Anioły nie wiedzą czemu są na Ziemi, bo niestety ludzie załatwili ich pośrednika z Bogiem, czyli Archanioła Gabriela..
Ups.


Tylko nadal się zastanawiam, jak ludzie mogą załatwić Archanioła, ale spoko.

Na czym my to?
Penryn chce ocalić skórę -> chce pomóc Aniołowi, który dostaje lanie -> Złe Anioły odcinają naszemu bohaterowi skrzydła-> Zabierają siostrę Penryn-> Odlatują w nieznane-> Penryn stwierdza, że Anioł bez skrzydeł nadaje się na zakładnika i pewnie wiem gdzie tamci zabrali jej siostrę.

Muszę przyzanć, że mimo kilku momentów, w których przedstawienie Aniołów eM zniesmaczyło (w końcu eM jest chrześcijanką), to książkę się czyta dobrze. Oczywiście, jeżeli nie czyta się tego dosłownie.

eM podkreśli tylko, że książka robi się pod koniec całkiem mroczna. Naprawdę.

Ale mimo wszystko dobrze się czytło, historia wciąga, eM nie może się doczekać kolejnej części.
A gdzieś jej się rzuciło w oczy, że ma ich być 5?

Jeżeli eM Was jeszcze nie zachęciła, to w Angelfall, znajdziecie również:

-Aniołów latających bez koszulek
-Archanioła ateistę
-Nephilim w tym standartowym, złym wydaniu
- Ruch oporu

- Walkę dziewczyn w mydlinach
- Świat, w którym pożywieniem może być wszystko, w tym karma dla kota i makaron na surowo?
- Superprzystojnego Anioła z odrąbanymi skrzydłami. (No wiecie co! JAk można myśleć, ze kogoś takiego nie ma w Takiej książce?)


Przerażający świat Angelfall, jest brutalny i mimo wszystko realistyczny, dlatego, jeżeli będziecie mieli możliwość, to złapcie polską wersję, która wyjdzie kiedyś tam w kwietniu, dzięki Wydawnictwu FILIA (mua :* !), o czym eM dowiedziała sie, już po przeczytanie książki ;)

No i zostawili oryginalną okładkę, która jest MAGICZNA!



eM już szykuje miejsce na półce!

18 komentarzy:

  1. Uwielbiam te Twoje recenzje, niemniej jednak książka zupełnie nie dla mnie. Wystarczy, że widzę słowo anioły i od razu włącza mi się lampka z napisem: nie dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eM się cieszy, że recenzja się podoba!
      Jeżeli jesteś uprzedzona do aniołów takich cukierkowych, to muszę powiedzieć, że w tej książce takich nie ma.
      Że tak eM napisze po angielsku : są badass'y!

      Usuń
    2. Anioły Kossakowskiej również przełamują wszelkie stereotypy ;)

      Usuń
  2. Świetna recenzja! :3 Hipsterzy nie są z wyboru, z tym się rodzi. :D Mnie zachęciłaś i to bardzo! :D Temat bardzo mi się podoba i już nie mogę się doczekać złych aniołów bez koszulek. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eM zawsze wiedziała, że co jak co, ale przedstawiciele płci męskiej bez koszulek są zawsze dobrym sposobem do zachęty ;)

      Usuń
  3. Musze dorwać, oj zachęciłaś mnie eM ;) Od pierwszych zapowiedzi tej książki wiedziałam, że chcę ją przeczytać i teraz tylko się w tym utwierdziłam. Genialnie piszesz recki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *eM próbuje się ukłonić, przy czym malowniczo się przewala na jej szanowne cztery litery*
      dzieMkuję! Polecam się na przyszłość ;)

      Usuń
  4. Świetna recenzja - od razu na twarzy maluje się banan. A książka wydaje się całkiem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak sobie czytam i czytam, i mam skojarzenie. Fabuła do złudzenia przypomina pewien film, w którym to Aniołowie zeszli na Ziemie, włącznie za zachmurzonym Gabrielem, aby zrobić totalna rozwałkę, tylko zabij mnie, nie pamiętam tytułu :<

    Lubię anielsko-apokaliptyczne motywy, dlatego chętnie przeczytałabym tę książkę, oczywiście o ile zostanie u nas wydana. A'propos, wiesz że nie lubię Cię za to czytanie w oryginale, czep się czegoś naszego ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eM chyba nawet gdzieś dojrzała jakiś opis jakiegoś filmu o takim samym tytule, ale wiesz co ma ta książka, czego NA PEWNO nie ma ten film?
      Młododorosłej infantylności, oto czego!
      I pewnie pięknych panów bez koszulek, a z pięknymi skrzydłami *eM kiwa głową jak wariatka*
      Oto czego !

      Wydana u nas zostanie, nawet gdzieś w kwietniu podobno premiera.

      A eM czyta przede wszystkim młododorosłe książki po angielsku, żeby język ćwiczyć, światowa być!
      I wtedy te ksiażki wydają się jakoś tak mniej młodo a bardziej dorosłe..

      eM niestety nie jest w stanie przeczytać (jeszcze) książek poważnych w oryginale, dlatego maltretuje polskie wersje ;)
      No i Twardocha ma na półeczce, a z tego, co MamaeM mówiła, to książeczka (a raczej cegiełeczka) może być zabawna !

      Usuń
    2. wiem o jakim filmie mówisz :) polski tytuł to "Armia Boga" :) Viggo Mortensen w roli Lucyfera :D

      Usuń
  6. Okładka magiczna. Książka po angielsku już chyba niekoniecznie!
    Chociaż ty to byś mi nawet piasek na pustyni mogła sprzedać. UWielbiam te twoje totalnie dziwne i inne recenzję.
    Zdecydowanie jesteś hipsterę.. chociaż właściwie ja się dopiero dowiedziałam co to znaczy, jak siedziałam na podłodze, a nie na krześle w klasie. To je dziwne? Ludzie są dziwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisała eM, że polska wersja niedługo? Pisała, eM prosi o uważniejsze czytanie, bo to kiepsko wróży na maturze ;)

      Sprzedać piasek? Sie robi! ;)
      Jak to napisała kiedyś koleżanka eM:
      To je eM, tego nie zrozumiesz!

      Usuń
  7. Ależ pokręcona akcja... Przykro mi, ale mnie nie przekonałaś. Takie przedstawienie aniołów jakoś do mnie nie przemawia;)

    OdpowiedzUsuń
  8. eM Twoje recenzje nieustnnie mnie zadziwiają i bawią:) Po książkę oczywiście chętnie sięgnę, ale jednak dopiero wtedy, gdy ukaże się po polsku, czyli chyba już niebawem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eM się cieszy, kiedy eM poprawia komuś humor!
      Książka pewnie tuż tuż, eM nie może się doczekać, kiedy przestanie być hipsterem!

      Usuń
  9. Marzę o tej książce, a twoja zachęcająca recenzja tylko podsyciła mój czytelniczy apetyt na nią.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wprost muszę mieć tą książkę i koniec o!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © eM poleca , Blogger