... czyli eM jak zwykle pisze o książce z opóźnieniem i przez to nie pamięta połowy najlepszych/ najciekawszych szczegółów, bo nie umie robić notatek w trakcie czytania.
Szkoda.
Atlas chmur eM zaczynała czytać...
Oj będzie ze trzy razy.
Dwa pierwsze podejścia zakończyły się klęską. eM została pokonana po pierwszych trzech stronach w tempie ekspresowym.
eM wini za to między innymi małą czcionkę w wersji z okładką filmową, którą eM posiada.
Ma. Sa. Kra.
Ale całe szczęście, udało się!
I eM Was teraz serdecznie zachęca do przebrnięcia przez pierwszą część.
Dlaczego?
-Mamy 6 różnych historii. Dzięki temu mamy tak naprawdę 6 głównych bohaterów. Dla każdego coś dobrego.
Nie, mimo wszystko to nie jest zbiór opowiadań.
Może się wydawać, że trudno jest się połapać we wszystkim, ale eM nie miała jakiś większych problemów.
Oprócz typowego dla niej zapominania imion.
- eM zakochała się kompozycji, która kojarzy się eM z rozkładem normalnym.
Za. Dużo. Statystyki.
W każdym razie, przez pierwszą połowę eM została potraktowana 5 razy przerwaniem w najlepszym momencie, a dopiero w drugiej połowie było jej smutno bo się wszystko pokończyło.
No i kompozycja bardzo dobrze podkreśla przesłanie utworu, ale o tym później.
- Żeby było ciekawiej, różnorodność mamy również w czasie akcji. Od przeszłości do przyszłości.
- eM podobał się pomysł, aby każda historia została napisana w innym stylu. Znajdziecie tu dziennik, listy, wywiad... I każdy napisany odpowiednio do czasów, które reprezentuje. Miodzio.
To prawda, trudno jest przeskakiwać między znanym, ale mało lubianym językiem z dawnych czasów, a ciekawym, ale mało znany (ba! wymyślonym przez autora i cudownie zastosowanym przez tłumacza) językiem ludzi z przyszłości.
-A jakby ktoś się pytał o czym jest ta książka, to eM już udziela odpowiedzi.
Atlas chmur opowiada o dziejach cywilizacji. Dziejach człowieka. O tym jak szybko będąc na górze, możemy stracić wszystko.
O tym co się dzieje z ludźmi obecnie.
I o tym, jak zataczamy koło w tańcu z historią.
I że to musi się źle skończyć.
-I jak wszyscy jesteśmy powiązani, chociaż możemy nie zdawać sobie z tego sprawy.
Przypadek? Pf! Coś takiego nie istnieje!
Koniecznie muszę przeczytać, zwłaszcza, że film od dawna czeka na półce, by go obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę od dawna w planach. Baaaardzo chciałabym ją przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńPodobno film jest kiepski...dlatego nie mogłam się zmusić do przeczytania książki.Ale po TAKIEJ recenzji-nie mam wyjścia.Ciekawość zwyciężyła!Z.
OdpowiedzUsuńFilm jest blee!
UsuńKsiążka już przygotowana i czeka na odbiór!
Gosiarella oglądała ekranizacje i jej się nie podobało. A przynajmniej nie specjalnie. Gosiarella nie chciała tykać książki, ale eM musi swoje! Gosiarelli podoba się pomysł opowiadania każdej historii w innym stylu ;)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu książki eM pełna pozytywnej energii próbowała obejrzeć film. Przetrwała 15 minut i go wyłączyła. Nie jest to dobra ekranizacja. Człowiek skupia się na rozpoznawaniu aktorów grających różne postacie, i na jakiejś dziwnej odmianie reinkarnacji, niż na tym na czym skupia się autor książki i wychodzi mu to cudnie.
UsuńI na dokładkę ta Konstrukcja książki... Cudo! ;)
eM przekonała Gosiarellę ;) Zakręci się za nią, albo napisze list do Mikołaja! Może on wspomoże ;)
UsuńA co najlepsze - ten najtrudniejszy do przebrnięcia fragment powinien być najbardziej ciekawy - taki z ząbkami i kanibalizmem...
OdpowiedzUsuńNo, a ogólnie to trudno się z eM nie zgodzić, cudo!
Ząbki i kanibalizm zawsze spoko w trudnych do przebrnięcia fragmentach!
UsuńAww, "Atlas chmur" właśnie czeka na swoją kolej i już nie mogę się doczekać lektury - ahh, jak ja kocham takie książki! <3
OdpowiedzUsuńHa, a ja najpierw obejrzałam film, książka jeszcze przede mną! . W sumie fajny był, nie narzekam. Ale skoro książka lepsza, to ja mam motywację.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest przygotowana na jakiś dłuższy wolny czas. Słyszałam, że trzeba się przy niej skupić, a jak wiadomo czytanie po 10 stron dziennie nie da odpowiedniego efektu, dlatego już nie mogę się doczekać wolnego :)
OdpowiedzUsuńSkupić, to się trzeba przy "Wyznaję" Cabre. Albo "Morifnie" Twardocha.
UsuńPoziom skupienia wymagany przy czytaniu tej książki, nie jest aż taki straszny ;)
No ale 10 stron dziennie to się nie da czytać, trzeba więcej ;)
Sama nie wiem... Jeszcze nie zdecydowałam czy chcę przeczytać tę powieść :)
OdpowiedzUsuńOstatnio przeczytałam;) Też mam wersję z okładką filmową - miałam wrażenie, że czytam bardzo wolno, bo stron jakoś nie ubywało;)
OdpowiedzUsuńKsiążka robi wrażenie - pomysł, przeskakiwanie między stylami i historiami różnych osób.. A mi film się podobał;)