Serio?!
Dobra, Niezbędnik jest bardziej chwytliwy niż Chłopak 21 i nawiązuje bezpośrednio do tytułu filmu ( i oczywiście książki), o którym przez pewien czas było głośno, ponieważ grająca w nim Jennifer Lawrence dostała Oscara za swoją rolę.
eM nie będzie się wypowiadała co sądzi na ten temat.
I zauważcie, że okładka też nawiązuje do Poradnika pozytywnego myślenia!
Promocja na siłę? Nieee, wcale!
To dlaczego eM przeczytała tę książkę, skoro tak marudzi?
Bo w którejś z recenzji na blogu eM wyczytała, że autor pisze w sposób podobny do Johna Greena.
A wszyscy dobrze wiedzą, jak eM reaguje na słowa John Green i książka w jednym zdaniu.
A jeżeli nie wiecie, to lepiej dla eM będzie jeżeli tak zostanie.
W każdym razie.
eM zaczęła czytać i przepadła.
Teoretycznie, nie powinna w tym czasie czytać nawet składu na opakowaniu płatków, ale co z tego!
Są rzeczy ważne i ważniejsze. Dlatego eM przeczytała Niezbędnik Obserwatorów Gwiazd w niecałe dwa dni.
Uwierzcie. Już samo to mówi dużo dobrego.
Niezbędnik obserwatorów gwiazd należy do takiej kategorii książek, w których ważniejsza jest historia niż sposób jej opowiedzenia.
Czytelnik otrzymuje krótkie rozdziały, pisane prostym, zrozumianym językiem.
Wydawałoby się, że to nic specjalnego.
Jednak pozwala to skupić się bardziej na aspekcie CO a nie JAK.
Mamy tu opowieść o przyjaźni i miłości.
Opowieść o marzeniach.
O tym, że nie jest łatwo wyrwać się z miejsca w którym się mieszka.
Miejsca w którym nie widzi przyszłości dla siebie.
O tym, jak niektórzy muszą ciężko nad czymś pracować, żeby zostać zauważeni, a innym przychodzi to bez mniejszego wysiłku.
O tym ile można poświęcić dla przyjaciela.
I dla miłości.
O tym co jest dla nas w życiu ważne. A raczej ważne i ważniejsze.
O tym, że każdy z nas może być Harrym Potterem i dostać od losu bilet do naszego własnego Hogwartu.
Btw, wątek z Harrym eM bardzo się podobał!
O tym, że każdy może mieć sekret o którym nie chce mówić, a wyjawienie go powoduje, że patrzymy na tę osobę zupełnie w inny sposób.
W Niezbędniku Obserwatorów Gwiazd nie znajdziecie szybkiej akcji. Wszystko toczy się swoim rytmem.
Bohaterowie dają się lubić, chociaż część z nich jest mocno zakręcona.
Szczególnie taki, który uważa, że przybył z innej planety, ale ma do tego swoje powody, które (nie bójcie się!) zostają wyjaśnione.
Tak samo jest z głównym bohaterem, który wiemy, że posiada tajemnicę, która mocno na niego wpłynęła, ale dowiadujemy się o niej dopiero na sam koniec. I bardzo dobrze.
Dodajcie do tego sporo koszykówki (eM bardzo lubi koszykówkę), trochę książek (wspomniany już Harry), posypcie gwiazdami, a wszystko to zalejcie sosem stworzonym z humoru i pozytywnego nastawiania, mimo ciężkiego życia i ciężkich tematów.
eM nie ma pojęcia jak pan Quick to zrobił. Naprawdę nie może sobie wyobrazić jak można o takich tematach pisać w tak lekki, a zarazem realistyczny sposób.
eM nie wie jak, ale chyli czoła.
Podziwia. I prosi o więcej, bo eM wróciła wiara w ludzkość.
A jeżeli macie możliwość przeczytać to teraz, to nie zwlekajcie!
eM nie będzie się wypowiadała co sądzi na ten temat.
I zauważcie, że okładka też nawiązuje do Poradnika pozytywnego myślenia!
Promocja na siłę? Nieee, wcale!
To dlaczego eM przeczytała tę książkę, skoro tak marudzi?
Bo w którejś z recenzji na blogu eM wyczytała, że autor pisze w sposób podobny do Johna Greena.
A wszyscy dobrze wiedzą, jak eM reaguje na słowa John Green i książka w jednym zdaniu.
A jeżeli nie wiecie, to lepiej dla eM będzie jeżeli tak zostanie.
W każdym razie.
eM zaczęła czytać i przepadła.
Teoretycznie, nie powinna w tym czasie czytać nawet składu na opakowaniu płatków, ale co z tego!
Są rzeczy ważne i ważniejsze. Dlatego eM przeczytała Niezbędnik Obserwatorów Gwiazd w niecałe dwa dni.
Uwierzcie. Już samo to mówi dużo dobrego.
Niezbędnik obserwatorów gwiazd należy do takiej kategorii książek, w których ważniejsza jest historia niż sposób jej opowiedzenia.
Czytelnik otrzymuje krótkie rozdziały, pisane prostym, zrozumianym językiem.
Wydawałoby się, że to nic specjalnego.
Jednak pozwala to skupić się bardziej na aspekcie CO a nie JAK.
Mamy tu opowieść o przyjaźni i miłości.
Opowieść o marzeniach.
O tym, że nie jest łatwo wyrwać się z miejsca w którym się mieszka.
Miejsca w którym nie widzi przyszłości dla siebie.
O tym, jak niektórzy muszą ciężko nad czymś pracować, żeby zostać zauważeni, a innym przychodzi to bez mniejszego wysiłku.
O tym ile można poświęcić dla przyjaciela.
I dla miłości.
O tym co jest dla nas w życiu ważne. A raczej ważne i ważniejsze.
O tym, że każdy z nas może być Harrym Potterem i dostać od losu bilet do naszego własnego Hogwartu.
Btw, wątek z Harrym eM bardzo się podobał!
O tym, że każdy może mieć sekret o którym nie chce mówić, a wyjawienie go powoduje, że patrzymy na tę osobę zupełnie w inny sposób.
W Niezbędniku Obserwatorów Gwiazd nie znajdziecie szybkiej akcji. Wszystko toczy się swoim rytmem.
Bohaterowie dają się lubić, chociaż część z nich jest mocno zakręcona.
Szczególnie taki, który uważa, że przybył z innej planety, ale ma do tego swoje powody, które (nie bójcie się!) zostają wyjaśnione.
Tak samo jest z głównym bohaterem, który wiemy, że posiada tajemnicę, która mocno na niego wpłynęła, ale dowiadujemy się o niej dopiero na sam koniec. I bardzo dobrze.
Dodajcie do tego sporo koszykówki (eM bardzo lubi koszykówkę), trochę książek (wspomniany już Harry), posypcie gwiazdami, a wszystko to zalejcie sosem stworzonym z humoru i pozytywnego nastawiania, mimo ciężkiego życia i ciężkich tematów.
eM nie ma pojęcia jak pan Quick to zrobił. Naprawdę nie może sobie wyobrazić jak można o takich tematach pisać w tak lekki, a zarazem realistyczny sposób.
eM nie wie jak, ale chyli czoła.
Podziwia. I prosi o więcej, bo eM wróciła wiara w ludzkość.
A jeżeli macie możliwość przeczytać to teraz, to nie zwlekajcie!
eM niech przeczyta "Poradnik pozytywnego myślenia" i napisze czy w "Niezbędniku obserwatorów gwiazd" jest mniej koszykówki niż Orłów w "Poradniku". Jeśli tak, przeczytam!
OdpowiedzUsuńDil!
UsuńTylko eM nie wie kiedy to nastąpi bo sesja przed nią.
Chociaż to może wskazywać na to, że raczej to szybciej niż później nastąpi ;)
Sesja to najlepszy czas na sięganie po wciągające książki, sprzątanie pokoju i takie tam :)
UsuńI jedzenie. Nie zapominajmy o jedzeniu :D
UsuńJa mam tak, że od razu po silnym zamiarze nauki robię się głodna :)
UsuńKsiazka jest faktycznie bardzp interesującą pozycją :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :-)
Możee zaobserwujesz? :-)
Świetna ksiażka
OdpowiedzUsuńMam w planach i Poradnik i Niezbędnik ;) Poradnika widziałam ekranizację i bardzo mi się tam Jennifer pdoobała. Nawet bardziej, niż w pierwszej częsci Igrzysk ;)
OdpowiedzUsuńNiedługo będę miała okazję przeczytać :)
OdpowiedzUsuńHa! Wiedziałam, że eM będzie zachwycona! :D
OdpowiedzUsuńHa! To byłaś TY!
UsuńHa! eM Próbowała szukać, ale jakoś nie wyszło ;)
Dzięki za napisanie tych magicznych słów w jednym zdaniu! (Green książka)
Książka czeka już na mojej półce. Worawdzie "Poradnik pozytywnego myślenia" mnie jakoś szczególnie nie zachwycił, ale jest coś w powieściach Quicka, co sprawia, że ma się ochotę przeczytać kolejną.
OdpowiedzUsuńPołączenie książek i koszykówki, to wprost idealne połączenie dla mnie, gdyż obydwie te rzeczy są praktycznie całym moim światem. Książkę już wpisuję na listę książek, które koniecznie muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńZ tego co przeczytałam w tym poście, dowiedziałam się, że lubisz Greena i jestem ciekawa czy czytałaś książkę "Will Grayson, Will Grayson"?
Asdfghjkl!
UsuńTak eM się wyrazi o swojej miłości do Greena.
WG, WG eM jeszcze nie czytała, ale bardzo, ale to bardzo chce go przeczytać i prawdopodobnie niedługo po prostu sobie sprawi wersje po angielsku.
Wątek z HP? Serio? Ależ dopiero teraz się cieszę, że mam już książkę u siebie :D
OdpowiedzUsuńCzytałam "Poradnik..." i znam już styl autora, także wiem, czego się spodziewać. Ale do Greena bym jednak nie porównała tych historii. Teraz czytam co prawda coś innego, ale może zdążę jeszcze w przerwie wolnej świątecznej ;)
No dobra, może wątek to za dużo powiedziane, ale przemyka się HP, w sposób w który eM uważa, że przemknął się HP u większości osób czytających.
UsuńMoże nie można porównać historii do Greena, tak dokładnie, ale chodziło eM o to że jeden i drugi pan potrafi zrobić z dosyć ciężkimi historiami coś, co powoduje, że po przeczytaniu ich eM nie ma ochoty walić głową w mur.
Czy jakoś tak ;)
Chwyt marketingowy, rzeczywiście. Ale dobrze wiedzieć, że nie promuje się w ten sposób (przez nawiązania do poprzedniej książki i do filmu) czegoś, co jest po prostu złe. Nie czytałam, ale podejrzewam, że mi się spodoba;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie byłam przekonana do książek tego pana... Ale skoro tak chwalisz tę książkę, to chyba się za nią rozejrzę. Zwłaszcza, że jest w niej wątek z HP! :)
OdpowiedzUsuńMam na swojej półce Poradnik.. i jesli mi się spodoba, to nabędę i tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na okładkę, pierwsze moje wrażenie to właśnie 'Poradnik pozytywnego myślenia'... a jednak nie. Zapowiada się ciekawie, szczególnie że część poruszanych aspektów jest mi bliska. Co prawda ta koszykówka trochę mnie jednak odpycha, ale może nie będzie się tak rzucać ;)
OdpowiedzUsuń