Jednak żadne słowa nie pozwalały wyrazić eM wszystkich emocji i innych takich. Z resztą eM post wyglądałby wtedy tak jak wszystkie inne wychwalające tę ekranizację. Wszystko co jest ważne już wiecie, dlatego co eM może mądrego (lub nie) dodać?
eM postanowiła stworzyć poradnik dla tych biednych dusz, które jeszcze nie widziały filmu.
Albo zamierzają na niego iść po raz kolejny.
Zaczynamy?
- Przeczytaj książkę. Tak. Przeczytaj. Książka nie jest długa, ma trochę ponad 300 stron, ale musisz to zrobić. Nie, nie dlatego, że nic nie zrozumiesz. eM przeczytała książkę dwa razy (raz po angielsku, raz po polsku) i mogła razem z aktorami wypowiadać ich kwestie. To się jeszcze nigdy eM nie zdarzyło, kiedy oglądała ekranizację. Co może wszystkich utwierdzić w przekonaniu, że dobry tekst obroni się sam. Po za tym książka mimo wszystko posiada bardziej rozbudowane wątki, ale eM liczy na wycięte sceny w wersji na DVD. Bo ogólnie eM by powiedziała, że twórcy filmu wycięli serce książki i wstawili w film. Idealnie. (Zobaczcie co ten film z ludźmi robi, nawet eM zaczyna jakoś lepiej pisać. Chyba.)
- Zaopatrz się w chusteczki. Dużą ilość chusteczek. Chociaż i tak z nich pewnie nie skorzystasz, bo nie będziesz chciał/a, żeby coś Ci umknęło. Serio. Przy okazji poćwicz w domu bezgłośne płakanie, chyba, że nie masz oporów przed ryknięciem płaczem na sali kinowej.
- Dla przetestowania swoich możliwości obejrzyj wszystkie dostępne zwiastuny. eM dopiero po obejrzeniu zwiastunów po raz 2000 zaczynała płakać dopiero na Okay (Wcześniej płakała w momencie kiedy Shai jako Hazel zaczynała mówić). Zwiastuny uderzą Cię jedynie ułamkiem emocji, którymi zasypie Cię film.
- Weź ze sobą wsparcie moralne. Razem płacze się przyjemnie. I przynajmniej ktoś Cię będzie rozumiał. I podawał chusteczki.
- Opracuj drogę powrotną do domu, tak żeby nikt znajomy Cię nie widział. Jeżeli ktoś Cię zobaczy (a raczej Twoje czerwone oczy) stwierdzi, że stało się coś złego. A niech jeszcze spróbuje spytać "Wszystko okay?". NIC NIE JEST OKAY!Ewentualnie, możesz zabrać całą swoją kosmetyczkę, ale dostęp do lustra w łazience po filmie był dosyć mocno ograniczony.
Jeżeli jesteś facetem udawaj, że za długo wpatrywałeś się ekran komputera i teraz oczy Ci łzawią. Może jakoś to przejdzie. - Możesz zabrać ze sobą coś na ludzi, którzy głupio komentują. eM to przeżyła i żałuje, że nie miała niczego co by mogło jej pomóc poradzić sobie z nimi. Już szykowała na nich swojego buta (i chusteczki, które chwilę wcześniej zużyła), jednak jej koleżankowewsparciemoralne ją powstrzymało. A było tak blisko!
- Nie martwcie się, eM ma zamiar sklonować Ansela Elgorta. Dla wszystkich, którzy są mili dla eM powinno go wystarczyć. Chyba.
- Nie oceniajcie Shailene na podstawie jej poprzednich filmów. Zapomnijcie, że to ona. Z resztą i tak zapomnicie, ale eM tak tylko mówi, gdybyście byli bardzo do niej uprzedzeni.
- Pamiętajcie, że Nat Wolf będzie grał Q w Papierowych Miastach. Cieszcie się z tego. I w ogóle cieszcie się z całej obsady. To jest ten rodzaj obsady, której inne ekranizacje zazdroszczą. Idealni. Dobrani. Aktorzy.
- Żeby wczuć się w klimat, wysłuchajcie soundtracku. Jest. Piękny. Szczególnie piosenka Eda Sheerana. Która leci na napisach końcowych. Tak, eM Wam to mówi, żebyście mogli zrobić to, czego eM nie mogła zrobić. Śpiewać. Sprawcie, żeby eM była dumna!
W związku z powyższymi radami, eM uważa, że 100 razy lepiej będzie się oglądało Gwiazd Naszych Wina w domu. Pomyślcie tylko!
Wygodne ubranie. Kocyk. Dobre jedzenie. Ciepła herbata/kawa/czekolada. Pudełko lodów. Dużo większy zapas chusteczek. Możliwość zatrzymywania i przewijania i powracania do scen w momentach w których MY chcemy. Przytulanie się do monitora. Kocyk. Brak myśli "omamojakjawrócędodomu" (chyba, że będzie się oglądać nie w swoim domku).
Jedno jest pewne: ten film trzeba obejrzeć.
Nie ważne czy się książkę czytało czy nie. Gwiazd Naszych Wina broni się i jako ekranizacja i jako samodzielny film.
Twórcy ekranizacji: patrzcie i uczcie się!
Twórcy ekranizacji: patrzcie i uczcie się!