eM nie tyle będzie pisała o tej konkretnej książce, a raczej o tym co sobie uświadomiła czytając ją.
John Green uwielbia schematy. I to tak bardziej niż eM uwielbia swoich zaklepańców.
Na podstawie 19 razy Katherine eM postanowiła podsumować elementy historii, które często powtarzają się w książkach pana Zielonego.
Wszystkich historii eM dokładnie już nie pamięta, więc nie należy jej bić, jeżeli coś pomiesza.
Jest On. Jest i Ona. I jest jego najlepszy przyjaciel. Cała trójka jest inna, niż większość ludzi. Coś ich wyróżnia, przez co mają problemy z byciem akceptowanym przez rówieśników. Główny bohater cierpi. Powód? Miłość, albo zauroczenie. Główna bohaterka? Chce się jeszcze bardziej wyróżniać, być niezależna, pozostawić po sobie ślad na tym świecie. Przyjaciel bohatera zapewnia czytelnikom potrzebną dawkę typowego zielonego humoru.
Jest też motyw podróży. Szkoda, że nie wydano wcześniej książek Greena w Polsce, bo eM miałaby świetny pomysł na prezentację maturalną: Podróż jako metafora dojrzewania w twórczości Johna Greena. Co z tego, że pewnie eM dostałaby za ten pomysł po głowie od swojej nauczycielki polskiego? Human rlz!
Jakby ktoś chciał wykorzystać ten temat, to niech da eM znać. eM będzie dumna z siebie!
Przeczytaliście to, co eM wyżej napisała? Brzmi znajomo?
Bo eM wydaje się, że właśnie pokazała Wam ramy, na których John Green buduje każdą ze swoich historii. Oczywiście, modyfikuje obudowę, co wychodzi mu raz lepiej (Gwiazd Naszych Wina) lub troszeczkę gorzej (19 razy Katherine).
I wiecie co? eM nie jest zła. eM się to nawet podoba, że wie, czego może się spodziewać po kolejnej książce Greena. Bo pan Zielony kupił eM swoim humorem. Tym w jaki sposób przedstawia młodzież i jakie przygody im zapewnia.
eM właśnie pomyślała, że zaraz Wam zaserwuje jakąś metaforę dotyczącą takich samych ram, a różnego ich obudowania, ale eM nie ma na nią pomysłu. Może samochód? Albo dom! Macie fundamenty, ale to w jaki sposób są rozmieszczone ściany powoduje, że domy o takich samych fundamentach będą się różniły od siebie. Dajcie znać, czy ta metafora Was przekonała!
A co samego 19 razy Katherine, to była sympatyczna opowieść. Może i najsłabsza z opowieści Greena, ale tak trzeba ją traktować: najsłabsza od Greena. Co oznacza, że dla eM i tak jest lepsza niż książki niektórych autorów.
Co najbardziej eM pamięta z tej książki? Chłopak, którego typem są dziewczyny o imieniu Katherine (prawie jak eM i jej typ zaklepańcowy!), oraz jego próba stworzenia wzoru matematycznego (hej! to też prawie jak eM i teoria 7 odcinków!). No i jego próby wykazania, że oprócz bycia genialnym dzieckiem jest kimś, kto może coś pokazać światu. Momentami eM było żal Colina. Cała reszta historii jakoś nie wzruszyła za bardzo eM. Co nie znaczy, że była zła. Po prostu po innych, lepszych tytułach Greena, eM miała bardzo wysoko podniosła poprzeczkę.
Zdarza się.
Chociaż Green mówi, że pracuje nad książką i tak naprawdę nikt jeszcze nie wie o czym ona będzie, to eM już doskonale wie co będzie się składało na nową historię (eM teraz pisze o samodzielnych książkach Greena). Jeżeli eM dobrze myśli, to eM będzie zadowolona.
Chociaż chyba bardziej eM by się ucieszyła, gdyby Green ją zaskoczył.
Powodzenia!