Istnieją książki, które chcielibyśmy napisać, ale jesteśmy szczęśliwi, że nie mieliśmy możliwości tego zrobić, bo pewnie schrzanilibyśmy sprawę.
To właśnie była główna myśl eM po przeczytaniu A Darker Shade of Magic. A nawet w trakcie czytania eM o tym myślała.
Tak, eM znowu ma zamiar narobić Wam smaku na książkę, która nie jest jeszcze wydana po polsku i nawet nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie wydana.
Nie ma za co!
eM nie będzie wnikała w szczegóły. Nie powie Wam jakie elementy znalazła, które pokrywały się z historią stworzoną w jej głowie, dlatego nawet nie pytajcie! Może się okazać, że eM jeszcze coś z tego wykorzysta.
Tak, szczególnie kiedy eM nie ma czasu nawet na opiekowanie się blogiem, a co dopiero na tworzenie dłuższych historii.
Po za tym znacie eM. Jeżeli się da, to eM nie będzie psuła Wam zabawy. eM nie jest psujzabawem!
Wracając do tematu: co tak zachwyciło eM?
Przygoda. Cała historia, to jedna wielka przygoda. Może i troszeczkę przewidywalna, bo chyba było to autorce potrzebne, ale nie zmienia to faktu, że eM dawno się tak dobrze nie bawiła czytając książkę. Przygoda w czystej, intrygującej i całkiem ciekawej postaci, to coś dobrego na mózg eM w trakcie roku akademickiego (btw. książka przeczytana w 48h, to też o czymś świadczy!)
Świat przedstawiony jest także mocną stroną A Darker Shade of Magic. Dlaczego?
Mamy magię, a dokładniej kilka różnych rodzajów magii, o różnych zasadach. Jak na razie, wszystko układa się w sensowną całość, nie ma niezgodności pomiędzy nimi.
eM uwielbia tak ładnie zaprojektowaną mitologię!
Dodatkowo mamy światy równoległe.
Słyszycie pisk eM? eM zachowuje się niepoprawnie, kiedy czyta o światach równoległych, to chyba powinno się leczyć.
I to nie byle jakie światy równoległe, bo jesteśmy gośćmi nie w jednym Londynie, a aż trzech (a słyszymy również i o czwartym)!
Czy Wy słyszycie te wszystkie piękne akcenty?
No dobra, tak naprawdę to nie są takie bliskie Londyny (jak to odmienić?), bo...
A z resztą sami przeczytajcie! I nie marudzić eM, że się nie umie czytać po angielsku, próbować!
Dla eM, która obecnie ma lekką obsesję na punkcie monarchii i władzy, dodatkowym plusem był właśnie ten temat poruszony w książce. Różne oblicza władców? Są. Walka o władzę? Jest. Sadyści w wyścigu o tron? Pff! Oczywiście!
No i czym byłaby książka bez sympatycznych bohaterów, których można zaklepać? eM bardzo polubiła Kella (a jeszcze bardziej jego płaszcz, który za każdym razem może wyglądać inaczej, bo ma więcej niż dwie strony. Brzmi dziwnie, ale ten płaszcz jest epicki!) i nie może się doczekać, kiedy znowu będzie mogła przeczytać o jego przygodach.
I tak, eM zaklepuje Kella. Handlujcie z tym!
No i nie zapominajmy o Lili, która chce być piratem. Nie piratką. Piratem.
Dobrze przeczytaliście.
A co z wątkiem romantycznym, spytacie eM w takim razie?
Coś się wykluwa, ale w dużo mniejszym stopniu niż nas do tego przyzwyczaili autorzy. Przewidywalne? Może, ale eM podejrzewa, że w kolejnej części może coś się zmienić.
Wiecie do czego eM może porównać A Darker Shade of Magic? Do Czasu Żniw.
Obie spowodowały, że eM zatęskniła za książkami w których więcej jest przygody i walki i magii niż romansu. Obie mają cudowną mitologię (chociaż Czas Żniw ma ją dużo bardziej rozbudowaną). I na kontynuacje obu eM czeka z niecierpliwością.
EDIT: W Polsce zostanie wydana pod tytułem "Mroczniejszy odcień magii" (piękny tytuł!) w oryginalnej okładce (eM pieje z zachwytu), przez Wydawnictwo Zysk i s-ka. Dokładna data nie jest znana, jedynie, że ma to nastąpić w lipcu lub sierpniu.
Tak, szczególnie kiedy eM nie ma czasu nawet na opiekowanie się blogiem, a co dopiero na tworzenie dłuższych historii.
Po za tym znacie eM. Jeżeli się da, to eM nie będzie psuła Wam zabawy. eM nie jest psujzabawem!
Wracając do tematu: co tak zachwyciło eM?
Przygoda. Cała historia, to jedna wielka przygoda. Może i troszeczkę przewidywalna, bo chyba było to autorce potrzebne, ale nie zmienia to faktu, że eM dawno się tak dobrze nie bawiła czytając książkę. Przygoda w czystej, intrygującej i całkiem ciekawej postaci, to coś dobrego na mózg eM w trakcie roku akademickiego (btw. książka przeczytana w 48h, to też o czymś świadczy!)
Świat przedstawiony jest także mocną stroną A Darker Shade of Magic. Dlaczego?
Mamy magię, a dokładniej kilka różnych rodzajów magii, o różnych zasadach. Jak na razie, wszystko układa się w sensowną całość, nie ma niezgodności pomiędzy nimi.
eM uwielbia tak ładnie zaprojektowaną mitologię!
Dodatkowo mamy światy równoległe.
Słyszycie pisk eM? eM zachowuje się niepoprawnie, kiedy czyta o światach równoległych, to chyba powinno się leczyć.
I to nie byle jakie światy równoległe, bo jesteśmy gośćmi nie w jednym Londynie, a aż trzech (a słyszymy również i o czwartym)!
Czy Wy słyszycie te wszystkie piękne akcenty?
No dobra, tak naprawdę to nie są takie bliskie Londyny (jak to odmienić?), bo...
A z resztą sami przeczytajcie! I nie marudzić eM, że się nie umie czytać po angielsku, próbować!
Dla eM, która obecnie ma lekką obsesję na punkcie monarchii i władzy, dodatkowym plusem był właśnie ten temat poruszony w książce. Różne oblicza władców? Są. Walka o władzę? Jest. Sadyści w wyścigu o tron? Pff! Oczywiście!
No i czym byłaby książka bez sympatycznych bohaterów, których można zaklepać? eM bardzo polubiła Kella (a jeszcze bardziej jego płaszcz, który za każdym razem może wyglądać inaczej, bo ma więcej niż dwie strony. Brzmi dziwnie, ale ten płaszcz jest epicki!) i nie może się doczekać, kiedy znowu będzie mogła przeczytać o jego przygodach.
I tak, eM zaklepuje Kella. Handlujcie z tym!
No i nie zapominajmy o Lili, która chce być piratem. Nie piratką. Piratem.
Dobrze przeczytaliście.
A co z wątkiem romantycznym, spytacie eM w takim razie?
Coś się wykluwa, ale w dużo mniejszym stopniu niż nas do tego przyzwyczaili autorzy. Przewidywalne? Może, ale eM podejrzewa, że w kolejnej części może coś się zmienić.
Wiecie do czego eM może porównać A Darker Shade of Magic? Do Czasu Żniw.
Obie spowodowały, że eM zatęskniła za książkami w których więcej jest przygody i walki i magii niż romansu. Obie mają cudowną mitologię (chociaż Czas Żniw ma ją dużo bardziej rozbudowaną). I na kontynuacje obu eM czeka z niecierpliwością.
EDIT: W Polsce zostanie wydana pod tytułem "Mroczniejszy odcień magii" (piękny tytuł!) w oryginalnej okładce (eM pieje z zachwytu), przez Wydawnictwo Zysk i s-ka. Dokładna data nie jest znana, jedynie, że ma to nastąpić w lipcu lub sierpniu.
Porównanie do Czasu Żniw, zdecydowanie mnie przekonało! Koniecznie będę musiała ją przeczytać :) Zapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńI jest świetna! A eM tak była sceptycznie do niej nastawiona na początku!
UsuńWięcej takich książek!
Skoro porównujesz do "Czasu Żniw", to chętnie przeczytam...
OdpowiedzUsuń...jak wyjdzie w Polsce.
Ojjj tam! Znając życie najszybciej za rok wyjdzie, a można łączyć przyjemne z pożytecznym i czytać po angielsku i ćwiczyć ten piękny język ;)
UsuńKsiążki po angielsku nie są mi straszne (chyba... trudno się wypowiadać po przeczytaniu zaledwie jednej :P), więc chętnie przyjrzałabym się tej historii. A "Czasu Żniw" nie znam, więc może przydałoby się to zmienić. ;)
OdpowiedzUsuńNadrabiaj szybko i jedną i drugą serię!
UsuńChociaż nie. Nie szybko, bo będziesz cierpiała, kiedy będziesz musiała czekać na następną część, a eM tego nie życzy nikomu!
You got me! Chyba będę musiała się za tą ksiązką rozejrzeć, skoro już tak zachwalasz! :D
OdpowiedzUsuńTak, tak! Rozejrzyj się, przeczytaj i wróć, żeby eM miała z kim o niej porozmawiać! <3
UsuńO, tak muszę przeczytać. Mówiłam już kiedyś, że autorzy powinni zatrudnić eM do promowania pisania o swoich książkach, to wtedy wszyscy je będą chcieli przeczytać? Chyba kiedyś wspominałam, ale to nic :)
OdpowiedzUsuńTak, tak. Czuję się przekonana przez epicki płaszcz <3
Mówiłaś, mówiłaś i nadal eM Cię za to serduszkuje <3
UsuńNiestety, autorzy nadal się na eM nie poznali ;) Ale znając życie któreś wydawnictwo się pozna na książce, ale nic z tego nie spłynie na eM jako zasługa :(
Epickiego płaszczu nie jest dużo, ale jego epickość wynagradza wszyyystko <3
kurcze, mam straszna ochote ja przeczyac :D Chyba wezmę się za nią po angielsku, bo chociaż mój angielsk nie jest jakiś super, to raczej zrozumiem :D
OdpowiedzUsuńA i mam pytanie do Ciebie, mówiłaś, że uczyłaś się angielskiego czytając książki itd, i chciałam się spytac jak najlepiej czytać te ksiazki po angielsku zeby sie nauczyć? W sensie jak nie rozumiem jakiegoś słówka to w translator czy jak? :P
Próbuj, próbuj! Nie od razu Rzym zbudowano ;)
UsuńPoczątki mogą być trudne, ale im więcej będziesz czytała, tym lepiej Ci to będzie szło!
eM przeprasza, że tak późno odpisuje, ale myślała, że stworzy post na ten temat, ale coś jej nie wyszło i go napisze, ale później ;)
Czytając książki, eM stara się zrozumieć znaczenia poszczególnych słów z kontekstu. Jeżeli to nic nie pomaga i jest dużo strasznych słów, to można wrzucić w translator/słownik itp. Ewentualnie jak jest się leniwym tak samo jak eM, to czyta się mimo wszystko dalej, licząc na to, że nie było to nic ważnego, a potem się czyta wersję polską po jakimś czasie i okazuje się, że chodziło o coś zupełnie innego ;)