Czyli jak eM myślała, że ogląda alternatywną wersję Plotkary, znowu jej się nie zgadzały kolory włosów, a hasło promujące film nijak się ma do filmu.
No dobra, może trochę się ma, ale można było wymyślić coś bardziej oryginalnego.
Żeby nie było!
Ogólnie było fajnie!
Znaczy fajnie w tym sensie, że eM się przyjemnie oglądało, miło spędziła czas, ale szaleć z zachwytu to eM nie będzie.
Sprawa pierwsza.
eM cały czas się wydawało, że ogląda Plotkarę. Przede wszystkim jest to sprawa tego, że już do końca życia eM będzie kojarzyła Blake Lively z Sereną Van der Woodsen. Nie ma innej możliwości.
Dodatkowo, Serena mogłaby w pewnej części dzielić garderobę z Adaline. Serio, serio. A tak przy okazji to mogłyby się podzielić nią z eM.
No i jeszcze sprawa ujęć. Film posiada zadziwiająco dużo ujęć Blake Lively jeżdżacej/przyjeżdżającej/odjeżdżającej samochodem. Ujęć, które kojarzą się z pierwszą sceną w Plotkarze.
Dobra, eM w pewnym momencie czekała aż skądś wyskoczy Blair i zacznie rozstawiać wszystkich po kątach. No i układała też alternatywną wersję Plotkary w której Serena jest nieśmiertelna.
Taa.
Sprawa druga.
eM może się nie zna, bo biologię miała dawno, ale ludzie odpowiedzialni za obsadę się nie postarali.A z drugiej strony odwalili kawał dobrej roboty!
Dziwnie to wygląda, kiedy główny pan (całkiem przystojny, eM nie powie!) i jego siostra do swoich rodziców nie są wcale podobni. Nawet kolorem włosów! Dobra, dobra. Trudno byłoby dobrać kogoś odpowiedniego, żeby grał syna Harrisona Forda (btw. kiedy eM powiedziała mamie, że idzie na ten film, mamaeM kwiknęła niczym eM, kiedy usłyszy o Elijah i zapytała "To ten film z Harissonem Fordem?". Zaklepaństwo jest chyba w tej rodzinie dziedziczne), ale chociaż jego matkę mogli wybrać bardziej.. podobną? Dobra, eM się czepia, ale jak film jest całkiem przewidywalny (chociaż eM wolałaby żeby się skończył inaczej. Wersja eM była lepsza. Chociaż mogła to być wina tego, że eM ostatnio sporo fantastyki czyta, że eM chciała inne zakończenie) i eM nie marudzi o przewidywalności, to dajcie jej poczepiać się szczegółów!
Tak, tak. eM przesadza.
Sprawa trzecia.
Jeżeli ktoś chce znaleźć się po stronie eM, albo kiedykolwiek dać eM bukiet kwiatów, eM oczekuje bukietu podobnego do tego, który dostała Adaline. Złożonego z książek o tytułach w których znajdowały się nazwy kwiatów.
eM nie wie kto to wymyślił, ale eM jest kupiona!
Sprawa czwarta.
Ludzie promujący Wiek Adaline stwierdzili, że film pomoże nam odpowiedzieć na pytania: Wieczna młodość czy wielka miłość?
Nie to, żeby eM nie wiedziała jaka będzie odpowiedź zanim zdecydowała się pójść na ten film.
Aczkolwiek eM miała problem z tym hasłem promującym po filmie, bo tak naprawdę główna bohaterka miała wybór, ale nie pomiędzy wieczną młodością a wielką miłością. Nie musiała poświęcać jednego dla drugiego. Tu bardziej chodziło o zaufanie. Gdyby jeszcze ktoś coś wymyślił o sekretach, to eM byłaby w stanie to zaakceptować, ale to co jest... Niby się zgadza, ale eM nie jest jakoś do tego przekonana.
Sprawa piąta.
Jeżeli ktoś da Wam zaproponuje wieczną młodość, nie zwlekajcie długo zanim się zdecydujecie. Oszczędzacie na kremach na zmarszczki, farbie do włosów, a ubrania które teraz nosicie, za kilka lat będą vintage, a Wy nie będziecie musieli przepłacać za specjalnie postarzane ciuchy!
Sprawa szósta.
Film proponuje dziwną, ale całkiem logicznie brzmiącą wersję tego, jak można uzyskać wieczną młodość, jednak eM obstawia, że nie można robić tego w domu.
Tak tylko eM pisze, gdyby ktoś recepty na wieczną młodość szukał.
Sprawa siódma.
Gdyby nie prawie pełna sala na pokazie filmu, eM by zaczęła śpiewać Let it go w najmniej odpowiednim momencie. eM nic nie poradzi na to, że aktorzy dostali taki dialog!
Sprawa ósma.
To jest film, który ogląda się, kiedy ma się ochotę na oderwanie się od szarej rzeczywistości. Nie jest wybitny, ale nie jest straszny. Jest przyjemny. Można iść na niego do kina z przyjaciółkami (opcja, którą eM wypróbowała), można poczekać aż wyjdzie na DVD i obejrzeć w ponury dzień, otuleni kocykiem, popijając ciepłą herbatkę.
Ja pójdę z koleżanką. :D
OdpowiedzUsuńMiłego seansu! ;)
UsuńOd kiedy zobaczyłam zwiastun mam wielką ochotę na ten film. Czuję, że bardzo przyjemnie by mi się go oglądało. Kiedyś na pewno zobaczę. ;)
OdpowiedzUsuńFilm jest bardzo przyjemny!
UsuńJedyne co, to nie nastawiaj się na nic innego niż zobaczyłaś w zwiastunie. Wszystkie najważniejsze sceny zostały pokazane ;)
Ha, nie widziałam Plotkary, więc sprawa pierwsza u mnie odpada :)). O, ja mam palące pytanie z nieco innej beczki: co szanowna eM myśli o wybranej obsadzie serialowego Miasta Kości? ;D
OdpowiedzUsuńJak mogłaś nie oglądać Plotkary? Przecież to niedługo będzie nazywane klasyką!
UsuńCo eM sądzi o obsadzie serialowego Miasta Kości?
asdfghjkl;'
Znaczy nie zrozummy się źle, eM całkiem lubiła filmową obsadę MK (oprócz Walentyna. Walentyn był kiepski), ale ta serialowe jest... Taka książkowa. <3
Więcej na ten temat eM ma zamiar napisać niedługo.
Tylko eM musi się trochę przyzwyczaić do Luke'a i Magnusa. Bo Luke'a takiego się nie spodziewała, ale jest ogólnie na tak. Jeżeli chodzi o Magnusa, to eM ma mocny dysonas poznawczy, bo oczekiwała starszego aktora. Wyglądowo. Bo aktor grający Magnusa jest po trzydziestce. Ale to jest kwestia przyzwyczajenia.
Właśnie nie wiem, jak to się stało, że Plotkary nie widziałam, ale się stało. Może się odstanie, jak znajdę czas :)
UsuńMagnus - faktycznie, też muszę się przyzwyczaić, bo wygląda... tak młodo. Ale jak to w komentarzach ktoś wyjaśnił, rzekomo w książce napisane jest, że Magnus tak naprawdę to na dziewiętnastolatka wyglądał. Nie mogę sobie tego przypomnieć, ale ustalmy, że mają rację. Serialowy Walentyn wygląda zacnie, ten filmowy wydawał mi się za młody. Serialowy Jace jest odskocznią totalną od swojego filmowego kumpla i w sumie nadal przyswajam, że to ten koleś z teledysku Taylor Swift. Ale nie powiem, to może być bardzo dobry Jace ;D O dziwo, nadal jestem na etapie przekonywania się do Clary. Ta nowa w porównaniu wygląda jakoś... dziecinniej? Nie wiem, może. Jakoś muszę wymazać filmowe Miasto Kości, bo mi przez to porównywanie cała zabawa przejdzie koło nosa.
Ogółem obsada wygląda obiecująco, mam nadzieję, że na wyglądaniu się nie skończy :)
NIE MA ŻE NIE MA CZASU, OGLĄDAJ PLOTKARĘ!!!!!!!
UsuńEkhem, no tak.
Co do Magnusa wyglądającego młodo: może i wyglądał na 19 lat, jak wszyscy mieli 16-18. Teraz wszyscy będą starsi, więc powinien też wyglądać troszkę... Starzej? Żeby dziwnie nie było. Chociaż z drugiej strony zobaczymy, jak to będzie wyglądało.
Serialowy Walentyn może być bardzo zacny. eM go oglądała jako szalonego króla w Reign i było dobrze! Tylko żeby znowu scenariusza nie skopali. Filmowy Walentyn był za młody i taki.. Zbyt szalony? Walentyn książkowy miał KLASĘ.
Jak się dobrze przypatrzysz, to jeden i drugi Jace są z twarzy dosyć podobni do siebie, reprezentują ten sam typ urody. Tylko jednego eM chciała porwać i dokarmiać, a drugiego eM chce tylko porwać. ;) Całe szczęście, eM nie ogląda teledysków, więc nie ma takich problemów.
I tak! Clary jest taka.. dziecinna. Taka, laleczka. Ale eM ma nadzieję, że da radę.
Ogólnie eM jest chyba bardziej pozytywnie nastawiona do tej obsady niż do tej filmowej. Tylko trzeba czekać co zrobią ze scenariuszem. Wiadomo, że będą zmieniać, ale żeby tylko nie przesadzali z tym.
Bo eM tam do nich pojedzie wyjaśnić kilka spraw, jeżeli tak zrobią.
I przy okazji zabierze ze sobą Dominica wracając ;)
Jestem właśnie w trakcie oglądania czwartego sezonu Plotkary i chciałam iść na film do kina, ale boję się właśnie tych skojarzeń Blake z Sereną. Ale mimo wszystko mam wielką ochotę iść bo zwiastun mnie zaciekawił :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Ooo! To potraktuj Wiek Adaline jako spin-off Plotkary! Albo jako sen Sereny, czy coś takiego! Jak masz problemy ze wzrokiem, to główny męski bohater wygląda trochę jak Dan.
UsuńTylko jest ładniejszy. I ma ładniejszy głos.
Kocham Plotkarę miłością wielką i ciągle niesłabnącą. W moim przypadku Blake Lively też pozostanie jedynie Sereną van der Woodsen. Niestety nie widzę jej w filmach. "Wiek Adeline" nei przykuł mojej uwagi, dlatego seans w kinie na pewno sobie odpuszczę :P
OdpowiedzUsuńAle obejrzysz przy okazji, czy nie? Bo całkiem przyjemne to to. Szczególnie kiedy lubisz miłe historie romantyczne!
UsuńDobra, Let it go mnie przekonało :) Chociaż i tak chciałam kiedyś obejrzeć ten film. Chociaż plakat mi się nie podoba. Taki smutny jest. Jakby Adaline była chora czy coś.
OdpowiedzUsuńJaki jest sposób na wieczną młodość?
Let it go było wymysłem mózgu eM w momencie, kiedy jeden z bohaterów zarzucił takim tekstem. Jeżeli chodzi o ten tekst, eM chyba będzie miała skrzywienie do końca życia, a przynajmniej do momentu, kiedy znajdzie nową piosenkę.
UsuńAdaline jest chora! Na samotność! Dlatego tak smutna, a raczej rozmarzona, bo pewnie paczy się na swojego wybrańca.
Sposób na wieczną młodość? Obejrzyj film.
Jest bolesny. W potrzebnych rzeczach znajdują się: śnieg, samochód, piorun lub to urządzenie do masażu serca.
#emniepoleca
Znaczy... Gdy mój samochód zasypie śnieg i walnie we mnie w tym momencie piorun i ktoś użyje na mnie AED, to będę nieśmiertelna? :D
UsuńJesteś bliska prawdy!
UsuńZnaczy bliska tej filmowej prawdy ;)
Wkurzające jest to, że wszedzie wrzucasz te "eM". Aż się nieprzyjemnie czyta.
OdpowiedzUsuńeM pisze w trzeciej osobie liczby pojedynczej. Może to być irytujące, dlatego nikogo do niczego nie zmusza, ale ok, może czasami eM za dużo "emuje". eM postara się nad tym zapanować.
Usuń