eM ma wiele do napisania.
Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał poprzednich części, eM zaprasza do swojego marudzenia na temat pierwszej części oraz drugiej.
O samej trzeciej części eM najchętniej napisałaby jedno: Meh.
I nie, eM nie ma tu na myśli mchu. eM ma tu na myśli onomatopeję, która wyraża wszystko co eM sądzi o tym co się stało z potencjałem tej serii.
Bo początek, jeżeli nie pamiętacie, był cudowny. Angelfall miało w sobie element świeżości, całkiem ciekawie zaproponowany odgrzewany już tyle razy kotlet. Dodatkowo dobry humor, przystojny główny bohater (nie pisać tylko eM, że nie można ocenić poziomu przystojności Raffe'a. Użyjcie. Wyobraźni.), główna bohaterka nie powodowała odruchów bezwarunkowych u czytającej książkę eM. Jak na to, co to miało być i czego eM się spodziewała było naprawdę cudownie. Czas poświęcony na przeczytanie pierwszej części eM nie uważa za stracony (inna sprawa, że eM pewnie wtedy powinna się czegoś uczyć. eM zawsze musi się czegoś uczyć jak znajduje przyjemne książki do czytania). No i były emocje. A emocje w książkach są bardzo miłym dodatkiem.
Z drugą częścią nie było już tak cudownie. Było dobrze. Może to jakiś syndrom odstawienia głównego bohatera w drugiej części, przez którą seria ZAWSZE cierpi, ale eM wykładu Wam o tym nie będzie teraz robiła.
No dobra, eM myślała, to dopiero druga część była, niech sobie będzie cienka, niech się mało w niej dzieje, skoro ma być 5 części, to pewnie autorka ma w tym wszystkim jakiś ukryty plan.
Tak nie było.
Szczególnie, że Susan Ee postanowiła zakończyć serię na etapie trylogii.
eM zastanawia się czy większym błędem było założenie, że to będzie seria, czy skrócenie jej do trylogii? Bo eM nie rozumie nic po przeczytaniu ostatniej części. Po przewróceniu ostatniej strony, eM miała więcej pytań niż odpowiedzi.
Z jednej strony eM wydaje się, że seria mocno ucierpiała na pozbawieniu jej dwóch kolejnych części. Wszystko działo się tak... za szybko? Tak jakby autorka chciała wyjaśnić najważniejsze rzeczy,a koniec końców End of Days stało się zbitkiem scen połączonych opisami latania.
Z drugiej strony, jeżeli nie wyszła trylogia, to może dobrze, że autorka nie pisała dalej na siłę? Może im dalej w las, tym byłoby gorzej?
Ale chociaż można byłoby odpowiedzieć na kilka ważnych pytań. Serio.
Planowanie, które jak to powtarzają wykładowcy eM jest bardzo ważne spowodowało, że nadal jest miło. Ale nijako.
Nadal jest Raffe'a. Nadal czekamy na to co się stanie z nim i Penryn. Nadal są bardzo ładnie opisane emocje. Były momenty, tak samo jak w poprzednich częściach, kiedy eM nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Nie zrozumcie eM źle. To była miła książka.
Ale eM się zawiodła. Miała nadzieję, że cała seria trafi na półkę z tymi ukochanymi seriami, do których eM wraca co jakiś czas. Niestety, tak się nie stanie i eM jest bardzo przykro z tego powodu.
Gdyby eM miała całą serię oceniać skalą akademicką, dałaby jej takie 3.5/4.
Było DOBRZE, ale eM spodziewała się czegoś więcej po takim początku.
Ale nie nastawiajcie się negatywnie! eM nadal sądzi, że seria Susan Ee znajduje się po stronie tych lepszych serii. Nie tych genialnych, co to to nie, ale czyta się ją przyjemnie. Jeżeli ktoś chce oderwać się od rzeczywistości na kilka godzin, lubi motywy anielskie i apokaliptyczne, a także nie boi się young adult, to niech spróbuje.
Nie, eM nie wie kiedy trzecia część będzie po polsku.
Jeżeli chcecie wiedzieć, to pytajcie się ludzi związanych z Wydawnictwem FILIA.
eM nic nie wie, eM się ledwo oderwała od notatek w środku sesji.
Czekam na polskie wydanie i też słyszałam opinie, że książka nie odpowiada na wiekszosc pytań i ogólnie nie jest najlepsza częścią trylogii. Ale słyszałam też, że jest sporo cudnych momentów między Raffem i Penryn, a ja ich uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńMam jeszcze pytanko - jakie są Twoje ukochane serie książek? Mogłabyś napisać, bo nie mam co czytać a może wtedy się skuszę :)
Momenty między Raffem a Penryn są i tak, są cudowne, ale niestety nie wynagrodziły w pełni eM całokształtu książki. Może gdyby było ich więcej byłoby lepiej ;)
UsuńNo i zakończenie, takie.. wymuszone. Wielka szkoda.
Co do ukochanych serii, oczywiście jest to Harry Potter, Wojny Duszków Herbie Brennana (bez ostatniej części, która jest strasznie na siłę robiona!), wszystko Cassandry Clare (chociaż eM ma momenty, kiedy chce się obrazić, ale jednak Cassie to Cassie), prawdopodobnie eM doda do tego Piątą Falę Ricka Yancey'a, ale czeka z deklaracjami na ostatnią część. Podobnie ma się sprawa z Czasem Żniw Samanthy Shannon, chociaż tutaj eM poczeka do 3-4 części, bo do końca eM nie wie czy dożyje ;)
Bardzo chciałabym przeczytać Wojny Duszków, ale boję się kupić, bo nie wiem czy w moim guście, a jeżeli nie to tylko niepotrzebnie kase wydam. Nie raz się tak przejechałam np.przy Wybranych C.J Daugherty, gdzie z bólem i zgrzytem zebów oraz ogromnym facepalmem jakoś przeczytałam tą 1 część, wiele fragmentów omijając, niestety :P Tak samo z ''Na ostrzu noża'', mimo że nie była głupia to jakoś mnie nie wciągnęła i zostawiłam ją w połowie i jakoś nie mam ochoty do niej wracać :(
UsuńTak więc, zastanawiam się nad kupnem tych ''Duszków'', ale musisz odpowiedzieć mi na kilka pytań :D Czy bohaterowie są ogarnięci? Jest romans? Jeśli tak, to mam nadzieję, że nie znajduje się w centrum książki tylko jest gdzieś na uboczu i nie jest to insta-love? Będę wdzięczna :D
Czytałam jeszcze wszystkie części Darów Anioła i uważam, że autorka powinna zostawić 3 części, a nie dopisywać... Moim zdaniem strasznie na siłę to było... To znaczy, cieszę się ze względu na wątek Sizzy<3 ale np. 4 część była moim zdaniem straszna i ciężko mi było przebrnąć, 5 była taka sobie, a 6 już okej :P
HP kocham, czytałam milion razy, Piąta Fala akurat kompletnie mi się nie podobała, chociaż pomysł ciekawy :) A Czasu Żniw nie czytałam, ale jestem zainteresowana i na pewno po nie sięgnę :D
A jeszcze co do Cassie, to czytałam Mechanicznego anioła i podobało mi się, ale mam taki problem, że jest trójkąt miłosny, a ja po prostu nienawidzę tego w powieściach i boję się to dokańczać, bo mam już swojego faworyta i pęknie mi serce jeśli nie skończy się tak jak ja chce :(
A nie masz może Wojen Duszków w bibliotece? Stare to to już, więc może gdzieś będzie? eM sama ma problem czy kupować, czy nie konkretne tytuły, dlatego obecnie bardzo mocno się zastanawia co kupować i ile kupować. Jako, że robi się z niej stara dupa, nie opłaca jej się kupować wszystkich młodzieżówek, które czyta średnio w 48h. Wybawieniem dla niej są ebooki. Tańsze i zajmują mniej miejsca ;)
UsuńCo do Duszków, to eM jest trudno ocenić teraz ich potencjał, bo eM czytała to już kilkanaście lat temu (to brzmi strasznie, ale to prawda). eM pamięta, że było dużo humoru, dużo czarnej magii. Romansik był, ale było go mało, bardziej liczyła się przygoda, chociaż nawet gdyby było go więcej to nie byłoby nic strasznego, bo Holly Blue wymiata. Insta-love? Może nie było to jakieś powolne, ale insta-love to też nie było. Ostatnia część jest straszna, przed ostatnia może być, jeżeli się psychicznie przygotujesz na więcej lukru.
To prawda. Trzy kolejne części DA są kiepskie, a raczej nie dorównują poprzednim. Ale dzięki nim tak naprawdę dostaliśmy Piekielne Maszyny, więc eM jest wszystko jedno, bo kocha Jema i Willa i Tessę. I tak, przeczytaj to. Jest trójkąt, ale zakończenie jest takie, że i jedni i drudzy powinni być zadowoleni. Serio. Po za tym, eM po drugiej części zmieniła ulubieńca, więc wszystko przed Tobą! ;)
Czas Żniw to naprawdę dobry wybór. Gruba książka, dużo się dzieje, chociaż na początku nie ogarnia się o co dokładnie chodzi, to potem jest <3
I jest romans, ale jest go bardzo mało i nie jest insta-love ;)
Jest cudowny <3
Ale że meh? Ech... Pierwszy tom był świetny. W sumie też zdziwiło mnie to, że autorka mówiła o serii, a tu nagle, nie wiadomo jak, nie wiadomo skąd, tom trzeci okazał się finałem.
OdpowiedzUsuńNo właśnie eM też nie wie jakim cudem to to finałem jest. Bo nie powinno być. Powinny być te dwie części, powinno być wszystko rozpisane, powinno sporo więcej rzeczy zostać wyjaśnione! Przykre to takie. eM dawno nie widziała takie rozrzutu jakości między pierwszą a ostatnią częścią. I to jeszcze pierwszą częścią, która była taka dobra!
UsuńDaj znać jak przeczytasz, bo eM chce koniecznie porozmawiać z kimś na temat zakończenia, które było TAK NIJAKIE. Brr.
Trylogia? Jaka trylogia? O.o
OdpowiedzUsuńCóż, zawsze zostaje Raff! (czyt. jeden powód do radości) Chociaż muszę przyznać, że IMHO pierwsza część wymiatała. Druga była już taka, hmmm... Miałam nadzieję, że przynajmniej ta trzecia jeszcze będzie miała moc.
To prawda, Raffe był balsamem dla biednej eM, której było bardzo przykro, że wszystko wygląda tak jak wygląda. Niestety, sam Raffe wszystkiego nie naprawi, nawet jeżeli będzie na wszystkich stronach książki paradował bez koszulki.
UsuńW każdym razie, wiesz o co chodzi ;)
To wszystko jest takie przykre, kiedy eM o tym myśli :(