Okej, niech eM ktoś wytłumaczy, dlaczego nikt jej wcześniej nie uświadomił jak cudowna jest ta książka?
To, że przez wielu zaliczana jest do klasyki i jest na wielu listach książek-których-musisz-przeczytać nie liczy się jako uświadamianie. Zachwyty blogosfery wszelakiej też nie, bo wiadomo jak to bywa z blogosferą (w tym z samą eM, żeby nie było!).
Jak to możliwe, że zabrała się za nią dopiero, kiedy wydano ją w pięknej okładce, a do zakupu wręcz została zmuszona przez koleżankę, która tak samo jak eM kocha pięknie wydane książki?
Teoretycznie nie powinno się oceniać książki po okładce, ale drogie Wydawnictwa, jeżeli chcecie, żeby ludzie czytali Wasze książki, popracujcie nad okładkami!
Chociaż może nie tyle ludzie będą czytali te książki, co kupowali, ale kto by się przejmował, ważne, żeby hajs się zgadzał.
Chociaż może nie tyle ludzie będą czytali te książki, co kupowali, ale kto by się przejmował, ważne, żeby hajs się zgadzał.
eM zazwyczaj ma problem z zabraniem się do czytania czegoś, co jest powszechnie uznaną klasyką. Możliwe, że to przede wszystkim wina (chociaż czy można nazwać to winą?) lektur szkolnych, których czytanie zbyt często było jedynie obowiązkiem. Owszem, zdarzały się lektury ciekawe, w których można było znaleźć coś ciekawego dla siebie (nie tylko dobrą ocenę), jednak były one w mniejszości.
Dlatego eM była przygotowana na ciężką lekturę, kiedy szykowała się do przeczytania Zabić drozda. Dodajmy do tego, że książka ta dostała Nagrodę Pulitzera, z którą ostatnio eM też nie po drodze.
Całe szczęście eM może z czystym sumieniem powiedzieć, że historia napisana przez Harper Lee jest idealnym przykładem, że coś co jest powszechnie uznane za arcydzieło literatury światowej może być przyjemne w odbiorze dla osób, które nie chcą się zastanawiać kilkunastu minut nad każdym przeczytanym słowem. I to nie chodzi o to, że historia jest płytka, co to to nie. Każdy może coś z niej wynieść, jeżeli tylko będzie chciał. eM tutaj chodzi o łatwość odbioru, którą przyznajcie, że niezbyt często można znaleźć w arcydziełach literatury. Oczywiście, nie wszystko powinno być zawsze podane na talerzu, ale naprawdę miło jest przeczytać coś, co nie wbija nam noża w mózg swoim językiem.
Zapewne jest to kwestia narracji, która została przekazana dzieciom. I dobrze, bo to dzieci widzą więcej niż dorośli. Dlatego nie można wrzucić Zabić drozda do worka razem z innymi książkami opowiadającymi o rasizmie na południu Stanów Zjednoczonych. Owszem, ten wątek jest bardzo ważny, jak zawsze w książkach, które dzieją się we wspomnianym już miejscu. Ba! eM z jednej strony nie dziwi, czemu Służące (o których też powinna napisać, bo są przecudowne!) były porównywane do tej książki, jednak to w nich jest wątek rasizmu jest bardziej rozbudowany.
Oczywiście, że znajduje się także w Zabić drozda, bo to ten czas i to miejsce w którym pominięcie go spowodowałoby, że czegoś by nam brakowało. Szczególnie, że dla eM, ta historia pozwala nam wniknąć w relacje między ludźmi. Te rodzinne, między przyjaciółmi, sąsiadami. Pozwala nam spojrzeć na zachowanie różnych ludzi z perspektywy dzieci, które jeszcze nie rozumieją wielu rzeczy, a zarazem rozumieją je lepiej niż dorośli. Dzięki perspektywie dzieci, łatwiej jest nam samemu zrozumieć pewne sprawy i zastanowić sie nad nimi.
I nie zapominajmy, że ich przewodnikiem po niezbyt zrozumiałym świecie dorosłych jest ich ojciec, Atticus, jeden z najwspanialej przedstawionych ojców w literaturze. I nie tylko ojciec, ale po prostu mądry człowiek.
Więcej chyba nie trzeba pisać, a raczej nawet nie można tego robić.
Sami przeczytajcie.
Macie może książkę, która jest obwołana klasykiem literatury, za którą boicie się zabrać, bo myślicie, że nie podołacie jej? Dajcie znać!
Dlatego eM była przygotowana na ciężką lekturę, kiedy szykowała się do przeczytania Zabić drozda. Dodajmy do tego, że książka ta dostała Nagrodę Pulitzera, z którą ostatnio eM też nie po drodze.
Całe szczęście eM może z czystym sumieniem powiedzieć, że historia napisana przez Harper Lee jest idealnym przykładem, że coś co jest powszechnie uznane za arcydzieło literatury światowej może być przyjemne w odbiorze dla osób, które nie chcą się zastanawiać kilkunastu minut nad każdym przeczytanym słowem. I to nie chodzi o to, że historia jest płytka, co to to nie. Każdy może coś z niej wynieść, jeżeli tylko będzie chciał. eM tutaj chodzi o łatwość odbioru, którą przyznajcie, że niezbyt często można znaleźć w arcydziełach literatury. Oczywiście, nie wszystko powinno być zawsze podane na talerzu, ale naprawdę miło jest przeczytać coś, co nie wbija nam noża w mózg swoim językiem.
Zapewne jest to kwestia narracji, która została przekazana dzieciom. I dobrze, bo to dzieci widzą więcej niż dorośli. Dlatego nie można wrzucić Zabić drozda do worka razem z innymi książkami opowiadającymi o rasizmie na południu Stanów Zjednoczonych. Owszem, ten wątek jest bardzo ważny, jak zawsze w książkach, które dzieją się we wspomnianym już miejscu. Ba! eM z jednej strony nie dziwi, czemu Służące (o których też powinna napisać, bo są przecudowne!) były porównywane do tej książki, jednak to w nich jest wątek rasizmu jest bardziej rozbudowany.
Oczywiście, że znajduje się także w Zabić drozda, bo to ten czas i to miejsce w którym pominięcie go spowodowałoby, że czegoś by nam brakowało. Szczególnie, że dla eM, ta historia pozwala nam wniknąć w relacje między ludźmi. Te rodzinne, między przyjaciółmi, sąsiadami. Pozwala nam spojrzeć na zachowanie różnych ludzi z perspektywy dzieci, które jeszcze nie rozumieją wielu rzeczy, a zarazem rozumieją je lepiej niż dorośli. Dzięki perspektywie dzieci, łatwiej jest nam samemu zrozumieć pewne sprawy i zastanowić sie nad nimi.
I nie zapominajmy, że ich przewodnikiem po niezbyt zrozumiałym świecie dorosłych jest ich ojciec, Atticus, jeden z najwspanialej przedstawionych ojców w literaturze. I nie tylko ojciec, ale po prostu mądry człowiek.
Więcej chyba nie trzeba pisać, a raczej nawet nie można tego robić.
Sami przeczytajcie.
Macie może książkę, która jest obwołana klasykiem literatury, za którą boicie się zabrać, bo myślicie, że nie podołacie jej? Dajcie znać!