To jest ten moment w którym eM poważnie się zastanawia nad tym w jaki sposób jej mózg ocenia książki i dlaczego podpowiada jej, żeby po kilku latach wzięła się z kolejne części tych, które pierwsze części jej się podobały, ale jakoś opinie o kolejnych nigdy do niej nie przemówiły, albo miała o nich zupełnie inne wyobrażenie. Czy jakoś tak.
Czy jest jakiś konkurs na najbardziej złożone zdanie? Jeżeli tak to eM z chęcią weźmie w nim udział z pierwszym zdaniem tego posta jako kandydatem.
No dobra, coraz częściej wychodzi na to, że przy wybieraniu kolejnych książek do czytania nie należy kierować się swoim mózgiem a przeczuciem.
eM nie ma pojęcia jak to się stało, że tyle zwlekała z przeczytaniem Scarlet, bo patrząc na opinię o Cinder (pisanie na blogu swoich opinii w końcu się na coś przydało!), to eM była całkiem zadowolona z lektury.
Chociaż może to i lepiej? Dzięki temu eM nie musiała zbyt długo czekać, żeby dowiedzieć się jak to się wszystko kończy. A czekała miesiąc na ostatnią część i było ciężko, dziękuje bardzo za troskę!
Ale przejdźmy do konkretów.
Po przeczytaniu Cinder, eM bardzo chciała się dowiedzieć co się dalej stało z główną bohaterką. No dobrze, może miało to coś wspólnego z pewnym przyszłym cesarzem, ale czego innego się po niej spodziewaliście?
Niestety, jakimś dziwnym trafem, ubzdurało jej się, że Scarlet jest książką o zupełnie innej bohaterce z tego samego świata (co jest akurat prawdą) i nie będzie w niej zbyt dużo Cinder, którą eM polubiła, zaakceptowała i jak już kiedyś pisała, nawet nie miała ochoty przywalić kapciem za decyzje, które podejmowała.
Oczywiście eM się myliła, dlatego jeżeli jeszcze nie jesteście pewni, czy chcecie zobaczyć co się dzieje dalej, czytajcie uważnie!
Scarlet, tak jak pozostałe części serii wprowadza nowych bohaterów, ale nie zapomina o tych, których już poznaliśmy i pokochaliśmy. Dzięki temu wszyscy wygrywają, bo przy takiej różnorodności bohaterów i ich związków eM jest przekonana, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Szczególnie, że historia każdej z tytułowych bohaterek wzorowana jest na dobrze znanej baśni. I wzorowana to słowo klucz. Szczególnie, kiedy większość z nich nie czeka bezczynnie na księcia z bajki, a wręcz czasami ratuje swojego wybranka z opałów. Każda z nich jest inna, ale wszystkie są silne. Nie boją się działać, chociaż sytuacje w których się znajdują są trudne.
Jeżeli ktoś się zastanawia, którą eM najbardziej lubi, to chyba oczywiste, że Cress. I Kapitana Thorne'a (który strasznie przypomina Kapitana Hooka z OUAT) eM też lubi. W końcu eM jest mentalną Roszpunką, a to zobowiązuje.
Wyjaśnijmy sobie pewną sprawę. eM może i często kręci nosem, kiedy czyta kolejną historię w której potrafi wszystko przewidzieć, ale kiedy autor dorzuci jej motyw albo wątek, którego się nie spodziewała, albo zrobi to w sposób, że eM z ciekawością będzie śledziła dalsze losy bohaterów to proszę bardzo. Niech będzie przewidywalne. I tak jest z Sagą Księżycową. Gdyby eM stworzyła ankietę w której mielibyście przewidzieć jak się skończy ta historia, eM jest przekonana, że moglibyście przewidzieć przyszłość.
Damn. Czytanie przewidywalnych książek to jak przepowiadanie przyszłości.
I takim sposobem eM doszła do wniosku, że nie chciałaby przepowiadać przyszłości. Nigdy. Dajcie jej coś ciekawszego jako supermoc.
A tak na serio. Marissa Meyer stworzyła ciekawą historię, której szkielet zbudowała na podstawie wszystkich znanych i lubianych baśni, dlatego oprócz obserwowania poczynań bohaterów, możemy również szukać motywów, które już dobrze znamy, ale w trochę innym wykonaniu. Bo bardziej interesujące jest, gdy bohaterka zgubi na balu stopę zamiast pantofelka, a Roszpunka została zamknięta w satelicie krążącym wokół ziemi.
No i nie zapominajmy o magii, którą eM ma wrażenie, że Marrisa Meyer posypała całą historię tak jak ozdabia się obrazek brokatem. Delikatnie, ale z zamysłem.
Oprócz typowej dla YA ostatnimi czasy tyranii i walki o odzyskanie wolności, Saga księżycowa porusza problem chorób psychicznych. Może i w niewielkim stopniu, ale jednak.
Saga księżycowa jest serią, którą koniecznie powinni przeczytać fani serialu Once Upon a Time i eM jest nadal w szoku, że wydawnictwo postanowiło nie wydawać kolejnych części po polsku. Wielka szkoda. Szczególnie, że jako całość, seria idealnie równoważy akcje, romans i humor. Nie podoba Ci się któryś wątek? Spokojnie, za kilka stron wrócisz do tego, który Ci się spodobał.
No dobrze, może i były momenty w których wydawało się eM, że autorka się powtarza, ale w ogólnej ocenie może jej to wybaczyć.
To nie jest idealna historia, ale czyta się ją dobrze, więc jeżeli macie możliwość, zapoznajcie się z Sagą księżycową.
Będzie fajnie!
Pytanie do Was: Jakie są Wasze ulubione historie z baśniowymi motywami?
Dla eM nadal numerem jeden jest Wybrana.
Ale przejdźmy do konkretów.
Po przeczytaniu Cinder, eM bardzo chciała się dowiedzieć co się dalej stało z główną bohaterką. No dobrze, może miało to coś wspólnego z pewnym przyszłym cesarzem, ale czego innego się po niej spodziewaliście?
Niestety, jakimś dziwnym trafem, ubzdurało jej się, że Scarlet jest książką o zupełnie innej bohaterce z tego samego świata (co jest akurat prawdą) i nie będzie w niej zbyt dużo Cinder, którą eM polubiła, zaakceptowała i jak już kiedyś pisała, nawet nie miała ochoty przywalić kapciem za decyzje, które podejmowała.
Oczywiście eM się myliła, dlatego jeżeli jeszcze nie jesteście pewni, czy chcecie zobaczyć co się dzieje dalej, czytajcie uważnie!
Scarlet, tak jak pozostałe części serii wprowadza nowych bohaterów, ale nie zapomina o tych, których już poznaliśmy i pokochaliśmy. Dzięki temu wszyscy wygrywają, bo przy takiej różnorodności bohaterów i ich związków eM jest przekonana, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Szczególnie, że historia każdej z tytułowych bohaterek wzorowana jest na dobrze znanej baśni. I wzorowana to słowo klucz. Szczególnie, kiedy większość z nich nie czeka bezczynnie na księcia z bajki, a wręcz czasami ratuje swojego wybranka z opałów. Każda z nich jest inna, ale wszystkie są silne. Nie boją się działać, chociaż sytuacje w których się znajdują są trudne.
Jeżeli ktoś się zastanawia, którą eM najbardziej lubi, to chyba oczywiste, że Cress. I Kapitana Thorne'a (który strasznie przypomina Kapitana Hooka z OUAT) eM też lubi. W końcu eM jest mentalną Roszpunką, a to zobowiązuje.
Damn. Czytanie przewidywalnych książek to jak przepowiadanie przyszłości.
I takim sposobem eM doszła do wniosku, że nie chciałaby przepowiadać przyszłości. Nigdy. Dajcie jej coś ciekawszego jako supermoc.
A tak na serio. Marissa Meyer stworzyła ciekawą historię, której szkielet zbudowała na podstawie wszystkich znanych i lubianych baśni, dlatego oprócz obserwowania poczynań bohaterów, możemy również szukać motywów, które już dobrze znamy, ale w trochę innym wykonaniu. Bo bardziej interesujące jest, gdy bohaterka zgubi na balu stopę zamiast pantofelka, a Roszpunka została zamknięta w satelicie krążącym wokół ziemi.
No i nie zapominajmy o magii, którą eM ma wrażenie, że Marrisa Meyer posypała całą historię tak jak ozdabia się obrazek brokatem. Delikatnie, ale z zamysłem.
Oprócz typowej dla YA ostatnimi czasy tyranii i walki o odzyskanie wolności, Saga księżycowa porusza problem chorób psychicznych. Może i w niewielkim stopniu, ale jednak.
Saga księżycowa jest serią, którą koniecznie powinni przeczytać fani serialu Once Upon a Time i eM jest nadal w szoku, że wydawnictwo postanowiło nie wydawać kolejnych części po polsku. Wielka szkoda. Szczególnie, że jako całość, seria idealnie równoważy akcje, romans i humor. Nie podoba Ci się któryś wątek? Spokojnie, za kilka stron wrócisz do tego, który Ci się spodobał.
No dobrze, może i były momenty w których wydawało się eM, że autorka się powtarza, ale w ogólnej ocenie może jej to wybaczyć.
To nie jest idealna historia, ale czyta się ją dobrze, więc jeżeli macie możliwość, zapoznajcie się z Sagą księżycową.
Będzie fajnie!
Pytanie do Was: Jakie są Wasze ulubione historie z baśniowymi motywami?
Dla eM nadal numerem jeden jest Wybrana.