20:53

Sarah J. Maas Dwór Cierni i Róż (Dwór Cierni i Róż #1)




eM znowu ma opinię inną niż większość blogosfery.
Tym razem o Dworze Cierni i Róż.
No ale niestety, Sarah J. Maas nie potrafi jej w pełni przekonać tym jak zaczyna swoje historie. 

Chociaż wiecie, pomimo wad, eM uważa Dwór Cierni i Róż za lepszą książką niż Szklany Tron.
A w ogólnym rozliczeniu, jest to całkiem przyjemna lektura, która posiada jednak wady, których eM nie mogła nie pominąć.

Na pewno eM podobał się świat wykreowany przez Maas. Niby podobny do tego, który już jest znany ze Szklanego Tronu, a jednak inny. Podczas czytania wielokrotnie eM zastanawiała się, czy autorka nie ukryła dla nas jakiejś niespodzianki (eM jeszcze niczego się nie dopatrzyła, but just you wait!*). Sam pomysł na historię też jest ciekawy, oprócz jednego wątku, o którym eM jeszcze wspomni.

Dodatkowo, eM całkiem nieźle wypadły postacie. Każda ma swój charakter, nie mają przy tym rozdwojenia jaźni, które tak bardzo bolało eM w Szklanym Tronie.
Postacie nie irytują, ale z drugiej strony, eM nie może napisać, że się jakoś do nich przywiązała.
Ba! eM nawet nie potrafiła zapamiętać imienia głównej bohaterki, a raczej myliła je z imieniem jeden ej z sióstr Klausa z Oryginalnych (i czekała przez to na moment, kiedy pojawi się Elijah).

No dobra, najlepszy jest Rhysad. Reszta jest jedynie tłem (a raczej będzie).

Przy okazji, to  wiecie może, czemu Szklany Tron jak i Dwór Cierni i Róż są uznawane są za książki young adult? Bo biorąc pod uwagę tematy poruszane przez obie serie, relacje między bohaterami i objętość krwi, która się przelewa na stronach, eM powiedziałaby, że są one skierowane do trochę starszych czytelników. Ale to tylko kwestia przypisania do gatunku, bo to czy ktoś będzie chciał przeczytać czy nie i w jakim momencie, jest indywidualną kwestią.

A teraz konkrety.

eM zawiodła się na tym, w jaki sposób został osadzony motyw Pięknej i Bestii. Jak na historię, której część promocji opierała się na tym porównaniu, to wyszło to niezbyt ciekawie. Owszem, wątek był widoczny, ale eM miała wrażenie, że był on dodany na siłę tak, aby móc się czymś pochwalić.

A raczej, żeby można było od czego zacząć.

I tu eM może przejść od razu do kolejnego zarzutu, który dotyczy proporcji pomiędzy wstępem, rozwinięciem i zakończeniem.
Coś jest nie tak, jeżeli akcja zaczyna się rozkręcać około 150 stron przed końcem, w przypadku, kiedy książka ma tych stron ponad 500.
eM miała uczucie, że początek był specjalnie napisany tak, żeby pasował do motywu Pięknej i Bestii. Im dalej w fabułę, tym lepiej to wyglądało, szczególnie im dalej oddalaliśmy się od głównego motywu. Tylko czemu początek był rozciągany na ponad 300 stron, a to co najciekawsze i to, gdzie naprawdę można było się popisać zostało upchnięte na sam koniec?

Plus nie można zapomnieć o bezsensownym przypadku insta-love.
Serio. I jeszcze, żeby tam czuć było chemię, ale nie. A szkoda, bo Maas pokazała już, że potrafi pisać tak, że potrzebny nam będzie wachlarz podczas czytania.
Oczywiście, że wątku romantycznego należało się spodziewać od samego początku, ale miejmy jakieś wymagania. I nie ważne jak eM się stara, ale zachowania bohaterów w tym przypadku nie potrafi zrozumieć.

W ogólnym rozliczeniu, Dwór Cierni i Róż był miłą lekturą, ale kiedy .

Bo jest to naprawdę wciągająca historia, która zasługuje na przeczytanie. Szczególnie jeżeli porównujemy ją do innych książek w podobnym stylu.
Jednak eM się nie zgodzi z tym, że jest to najlepsza książka Maas.

Przeczytajcie A Court of Misty and Fury, a wtedy zobaczycie co to znaczy dobrze wykorzystany potencjał.

Tak, eM już czytała i pewnie kiedyś o nim napisze. 

*Serduszko dla każdego, kto wie o co chodzi!
Copyright © eM poleca , Blogger