[Zwiastun] |
Wiecie jak to jest z filmami, które zgarną mnóstwo nominacji (a potem cały worek ważnych nagród).
Wszyscy chcą je zobaczyć (no bo przecież to musi być dobre!), wszyscy (no dobra, prawie wszyscy) nastawiają się na coś wspaniałego (no bo przecież musi takie być!), a potem wszyscy (no wiecie, co o eM chodzi) zastanawiają się, czy na pewno oglądali ten sam filmy co krytycy.
A przynajmniej takie odczucie bardzo często towarzyszy eM.
Dlatego, kiedy pojawia się film, który szturmem zdobywa uznanie i wszystkie nagrody, eM jest podejrzliwa. Nawet bardzo. Szczególnie, że przez takie zamieszanie, jej oczekiwania rosną.
Całe szczęście, jakimś dziwnym trafem, eM dowiedziała się o istnieniu La la land, na jakiś czas przed tym całym Hej, zdobyliśmy 7 Złotych Globów i mamy 14 nominacji do Oscara.
I chociaż eM miała swoje obawy, że znowu nie zrozumie o co to całe zamieszanie, tym razem było to niepotrzebne.
eM jest kupiona.
Okej, może i to nie jest film na miarę tych wszystkich nagród, ale jest przecudowny.
I uroczy.
I uroczy.
Prawdopodobnie tak wyglądała eM opowiadająca o filmie zaraz po seansie. |
Zacznijmy od tego co widać od razu.
La la land jest pięknym filmem.
Od samego początku czuć, że twórcy chcieli nawiązać do klasyki kina i to się im udało (a przynajmniej na tyle na ile eM kojarzy klasykę kinową).
Ba! Zauważyliście, że nawet najnowsze osiągnięcia technologiczne są ograniczone do niezbędnego minimum. Nie ma mediów społecznościowych. Nie ma wielkich kompleksów filmowych.
Szerokie ujęcia, klimatyczne miejsca, zabawa kolorami - to wszystko spowodowało, że eM czuła się, jakby na jej oczy nałożono balsam.
No dobrze, oprócz momentów, gdzie ewidentnie było widać, że aktorzy pracowali na zielonym ekranie. To bolało, ale nie było tego tak dużo, żeby popsuło wrażenie o całym filmie.
Przy okazji: jeżeli ktoś wie, gdzie znaleźć sukienki w stylu tych, które nosiła Mia to dajcie znać. Koleżanka szuka. No i eM może też.
No dobrze, oprócz momentów, gdzie ewidentnie było widać, że aktorzy pracowali na zielonym ekranie. To bolało, ale nie było tego tak dużo, żeby popsuło wrażenie o całym filmie.
Przy okazji: jeżeli ktoś wie, gdzie znaleźć sukienki w stylu tych, które nosiła Mia to dajcie znać. Koleżanka szuka. No i eM może też.
Przypadek? No chyba nie! |
Piękny obrazek dopełnia gra Emmy Stone i Ryana Goslinga, bo nie ukrywajmy, La la land jest ich filmem. Owszem, w tle przewijają się inni bohaterowie, ale są wręcz niezauważalni.
To może być też kwestia chemii między nimi, bo nie da się zaprzeczyć, że ją mają. W końcu nie graliby razem w tylu filmach (trzech?) gdyby jej nie mieli. Po za tym, powiedzmy sobie szczerze dobrze jest na nich popatrzeć. Szczególnie, kiedy scenografia w tle też jest ładna.
W tym momencie, eM chciałaby doprecyzować jedną sprawę: La la land nie jest typowym musicalem. Chociaż mogłoby się tak wydawać po wszystkich opisach i pierwszej scenie (która, jak się potem okazuje idealnie odzwierciedla to co się wydarzy w filmie. No dobra, nie ona, a piosenka w niej, ale łapiecie o co chodzi). Piosenki ( i muzyka w ogóle) są ważnym elementem, ale nie jest ich jakoś szczególnie dużo. I jeżeli eM ma być z Wami szczera, to dopiero po przesłuchaniu piosenek w domu udało jej się do nich przekonać w stu procentach, bo w kinie bardzo nie pasował jej do tego wszystkiego głos Goslinga.
Ale jak już wpadły eM w ucho, to trudno było jej się od nich uwolnić.
Przykład odpowiedniej motywacji |
To może w końcu eM napisze o czym tak naprawdę jest La la land?
To historia, którą słyszeliście lub widzieliście już wiele razy. Serio. Nic odkrywczego.
Dwoje ludzi, którzy mają marzenia, żeby zaistnieć w świecie filmu i muzyki, jednak życie ciągle stawia im kłody pod nogi. Aż tu pewnego dnia, przypadkiem się spotykają. I chyba eM nie musi Wam opowiadać co było dalej. Droga do sławy nie jest łatwa, a marzenia nie spełniają się ot tak.
Jednak jest coś, co powoduje, że historia różni się od tego co mogliście już widzieć, a jest to zakończenie. Szczerze powiedziawszy, eM od dawna nie widziała tak dobrego zakończenia tak przewidywalnej historii.
Bo historia w połączeniu ze scenografią, wyglądem aktorów, muzyką i śpiewem mogła być przesłodzonym, kiczowatym tworem. Tak się nie stało. Dostaliśmy historię, która mimo swoich kolorów, mimo pięknych obrazów pokazuje nam, że czasami trzeba dokonać wyboru, który zaważy na naszym dalszym życiu.
Czy La la land zasługuje na te wszystkie nominacje i nagrody?
eM się powtórzy i napisze, że ten film jest przeuroczym filmem, do którego będzie można wracać w długie, ponure jesienne wieczory. Zrozumiałaby gdyby dostał kilka nagród, jednak to co się dzieje? To trochę za dużo.
Przez to ludzie nastawiają się na coś, co spowoduje, ze spadną im kapcie z nóg (a raczej buty? bo chyba nikt nie chodzi w kapciach do kina). Zamiast spróbować poczuć klimat i zobaczyć co będzie się działo, próbują zrozumieć czemu ten film otrzymał tyle nagród i nominacji. I kiedy tego wyjaśnienia nie znajdują, są rozczarowani. Nic dziwnego.
eM się podobało. Dawno nie widziała tak uroczego, dobrze zrobionego filmu.
Jeżeli jeszcze go nie widzieliście, nie dajcie się ponieść oczekiwaniom. Spróbujcie podejść do seansu z otwartą głową.
Wszystkie GIFy, które widzieliście, możecie znaleźć TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz