Kiedy myślę o książkach (no dobra, o serialach też), których akcja rozgrywa się w szkołach z internatem, przed oczami mam bandę bogatych dzieciaków (z małym dodatkiem super mądrego, ale niezbyt zamożnego bohatera/ki), których głównym celem jest uprzykrzanie życia innym (albo byciem celem uprzykrzania - w zależności od tego kto jest głównym bohaterem). To albo, próby sprawdzenia ile kombinacji związków (lub figur geometrycznych) może powstać, jeżeli założymy, że każdy z każdym musi w być w związku (mniej lub bardziej formalnym) chociaż przez pół strony.
Dlatego, kiedy dowiedziałam się, że w Nieodgadnionym na pierwszy plan wychodzą zagadki, tajemnice sprzed wielu lat i trupy (co brzmi dość dziwnie, ale tak jest) nie mogłam nie przeczytać tej książki. Co nie wiem, czy było najlepszym pomysłem, bo to dopiero pierwsza część trylogii, a jak wiadomo - na kolejne części zawsze trzeba trochę poczekać (a przy okazji zapomnieć o czym się czytało) co boli szczególnie mocno, kiedy całość kończy się cliffhangerem. Ale o tym za chwilę.
Wyobraźcie sobie Akademię dla Geniuszy, gdzie czuć klimat dawnych lat (założona w 1936 roku!) w której uczniowie niczym w Hogwarcie są przydzielani do konkretnych domów (i nie żartuję - jeden z nich nazywa się Minerwa!). Sam plan zajęć jest wyjątkowy - dopasowany do specjalnych potrzeb młodych geniuszy, którzy specjalizują się w przeróżnych dziedzinach. Wśród nich jest nasza główna bohaterka - Stevie, wielka entuzjastka kryminałów (tak, dobrze myślicie, Sherlock i Agata Christie tu się wliczają) i ogólnie wszystkiego związanego z zagadkami kryminalnymi, która specjalnie pojawiła się w akademii, aby rozwiązać nierozwiązaną sprawę sprzed lat. Ale żeby nie było zbyt kolorowo - przy okazji śledztwa Stevie wprawia w ruch wydarzenia, które powodują, że (niczym w promocji 2 za 1) zamiast jednej zagadki, do rozwiązania będzie miała dwie. W tym jedną nie tak odległą w czasie.
Mogłoby się wydawać, że Nieodgadniony to kolejna, schematyczna młodzieżówka i zanim zacznie się czytać wiadomo będzie jak to się skończy. Nic bardziej mylnego - w historii opisanej przez Maureen Johnson na pierwszy plan wysuwa się wątek kryminalny i wszystko co z nim związane. Jak dla mnie, świetnym rozwiązaniem było połączenie perspektywy współczesnej z tym co działo się w 1936 - dzięki temu sami możemy pogłówkować i spróbować dociec co się wtedy wydarzyło. Od razu powiem - nie jest łatwo. Sama zostałam z większą liczbą pytań niż odpowiedzi, co nie powinno dziwić, skoro przed nami jeszcze dwie części.
Co oznacza, że musicie być przygotowani na to, że Nieodgadniony to typowy wstęp historii, więc tak naprawdę trudno go jednoznacznie oceniać. Trochę to zajęło zanim wciągnęłam się w historię. Dość powoli poznajemy historię i bohaterów, ale wszystko zostaje wynagrodzone w drugiej połowie książki - gdzie niczym lokomotywa akcja zaczyna nabierać tempa - żeby zderzyć się ze ścianą w postaci wcześniej wspomnianego cliffhangera. A premiera drugiej części (w oryginale) dopiero w 2019.
Jeżeli mogę się do czegoś przyczepić to jest to język - prosty, czasami trochę aż za bardzo, który powoduje, że bez problemu można się zorientować, że głównym targetem książki jest młodzież. Plus mimo wszystko bohaterowie zachowują się jak nastolatkowie, czyli bądźcie przygotowani na mniej lub bardziej sensowne związki (lub ich zalążki).
Nieodgadniony, to porządny kawałek powieści, która spowoduje, że nie tylko młodzież będzie chciała pobawić się w Sherlocka. Mam nadzieję, że kolejne części utrzymają, a może nawet i przewyższa jej poziom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz