Skoro już tyle czytam po angielsku (jakbym nie robiła tego od dawien dawna), a co za tym idzie jestem w stanie wypowiedzieć się o danym tytule na jakiś czas przed polską premierą (czasami więcej czasami mniej) to chyba wypadałoby zacząć to robić tak, żeby miało szansę dowiedzieć się o tym szersze grono, prawda? A jak to zrobić lepiej, jak nie wykorzystać do tego bukszots, czyli serii w której dzielę się krótkimi, bezspolierowymi opiniami na temat przeczytanych książek?
Dzisiejsze bukszots będą wyjątkowe, bo na tapetę wzięłam jedne z najbardziej oczekiwanych tytułów, które mają mieć swoją polską premierą w 2019 a oprócz tego łączy je jeszcze wykorzystanie wątku faerie (przy czym w zupełnie inny sposób).
Tak, tak - chodzi tu o The Queen of Air and Darkness Cassandry Clare oraz The Wicked King Holly Black.
Cassandra Clare - The Queen of Air and Darkness (The Dark Artifices #3)
Jeżeli słyszeliście o Cassandrze Clare, to jestem przekonana, że nie mogliście nie słyszeć o jej książkowej telenoweli o Ganiaczach Cieni (nazywanych przez większość osób Nocnymi Łowcami). The Queen of Air and Darkness to trzecia część trylogii Mroczne Intrygi, która jest właśnie jedną z serii wchodzących w skład Kronik Nocnych Łowców (nie licząc nowelek, będzie to trzecia seria, ale czwarta trylogia. To skomplikowane).
I chociaż Cassie próbuje wszystkich przekonać, że bez problemu można czytać jej serie książkowe bez znajomości poprzednich, to po przeczytaniu ostatniego tomu nie byłabym tego taka pewna. O czym bardzo trudno będzie mi napisać bez spoilerowania, dlatego musicie mi wierzyć na słowo. Albo poczekać aż tradycyjnie powstanie spoilerowa wersja opinii. Albo po prostu przekonacie się, jak sami przeczytacie tę książkę. Niuanse, które na początku miały być tylko dodatkiem dla czytelników, którzy są z bohaterami od początku zaczęły przebijać się na pierwszy plan i niesamowicie mącić w głowach.
Co więcej, jak większość z Was dobrze wie - mam przed sobą jeszcze co najmniej trzy serie osadzone w świecie Nocnych Łowców, dlatego nie liczcie na to, że The Queen of Air and Darkness będzie typowym zakończeniem trylogii. Owszem, kilka głównych wątków zostanie zamkniętych, ale drugie tyle otworzy się, żeby móc się nimi od razu zająć w kolejnej trylogii. Co naturalniej spowodowało, że dostaliśmy kolejną cegłę, którą w papierowej wersji można zrobić komuś krzywdę (nie próbujcie tego sprawdzać!).
Czasami zastanawiam się, czy Cassie robi to specjalnie - bo to przebijanie własnego rekordu jeżeli chodzi o objętość książki to wcale nie jest taka łatwa sprawa (przy czym jeżeli to prawda, to zaczynam się bać jak będzie wyglądała ostatnia, ostatnia część Kronik Nocnych Łowców jeżeli kiedyś się jej doczekamy). I to widać. Nawet bardziej niż trochę, bo ponad połowa The Queen of Air and Darkness jest przegadana. Niby coś się dzieje, ale przez rozdzielenie narracji na kilku bohaterów, bardzo trudno jest się skupić na jednym wątku.
Po czym jak już zaczęło się coś dziać, to zaczęłam się zastanawiać, czy Cassie była świadoma tego co zrobiła i czy zawsze było to w planach, czy po prostu skończyły jej się pomysły i zaczęła korzystać z jakiegoś dziwnego generatora. Ja naprawdę nie wymagam dużo, ale jak już się stworzyło świat i jakieś zasady, to dodawanie kolejnych bo tak jest wygodniej dla akcji nie jest tak świetnym pomysłem jakby się mogło wydawać.
Co nie zmienia faktu, że czytając The Queen of Air and Darkness bawiłam się świetnie (szczególnie jak już udało mi się wciągnąć w historię). Mimo wszystko miło jest wrócić do świata, który już w pewnym stopniu się zna i zobaczyć co się dzieje u swoich ulubionych bohaterów. Ale zostało już jakiś czas temu ustalone, że jeżeli chodzi o popkulturę to jestem masochistką, która ma ogromny sentyment do twórczości Clare (ludzie, ja czytałam Dary Anioła zanim wyszły po polsku. Czy wy wiecie kiedy to było? Jeżeli tak, to nie piszcie, nie chcę pamiętać!).
Polska premiera The Queen of Air and Darkness została zaplanowana przez wydawnictwo MAG na kwiecień 2019.
Holly Black - The Wicked King (The Folk of the Air #2)
Nie jesteście sobie w stanie wyobrazić, jak bardzo czekałam na tę książkę. Okrutny książę niespodziewanie okazał się jedną z najlepszych książek, które przeczytałam w 2018 roku, dlatego niestrudzenie odliczałam dni do momentu, kiedy na moją półkę (w tym akurat przypadku wirtualną, ale półka to półka!) trafi The Wicked King. Szczególnie, że bardzo długo nie mogłam się pozbierać po tym co zakończenie pierwszej części zrobiło z moimi emocjami. Dlatego jeżeli jesteście wrażliwi na cliffhangery - nie zabierajcie się za czytanie tej trylogii, dopóki nie wyjdzie całość.
Bo tak zaczynając od końca - zakończenie drugiej części zrobi z Wami podobne rzeczy. Co jest wyczynem, bo tak naprawdę akcja książki nabiera tempa gdzieś tak przy 70% (specjalnie sprawdziłam). Sam początek jest dość powolny i może odrobinę przegadany - momentami brakowało mi konkretów i po prostu chciałam, żeby w końcu zaczęło się coś dziać. Chociaż mogło być gorzej - w końcu można powiedzieć, że drugie tomy trylogii rządzą się swoimi prawami.
Co nie zmienia tego, że Holly Black po raz kolejny zabrała nas do świata faerie, który nie jest tak przyjemny jakby to było przedstawione w innych historiach tego typu. To właśnie za tę kreację świata oraz bohaterów autorka zasługuje na uznanie. Jude nie jest typową główną bohaterką młodzieżówki - nie jest szarą myszką ani tym bardziej Wybrańcem, który ma za zadanie wszystkich uratować. Jude bierze sprawy w swoje ręce i to ona jest odpowiedzialna za swój los i to jak będzie wyglądał. Przy czym w tym wszystkim staje się coraz bardziej osamotniona.
Szczególnie, że w The Wicked King ponownie jesteśmy wrzuceni w wir intryg i spisków - nie można nikomu ufać, co jest tym bardziej potęgowane tym, że cały świat poznajemy właśnie z perspektywy głównej bohaterki. Nie powiem - momentami brakowało mi szerszego spojrzenia na sytuację. Chociaż może to i lepiej, bo wprowadza to dodatkowy element zaskoczenia i powoduje, że coraz lepiej poznajemy Jude (wcale nie chce mi się śpiewać piosenki Beatlesów, kiedy czytam to imię, wcale!).
A jeśli czekacie na to, żeby wspomniała o Cardanie to tego nie zrobię bo dla mnie jest on jedynie bohaterem pobocznym - ważnym i intrygującym, ale jednak takim na drugim planie. I dobrze, bo dzięki temu nie rzucają się tak w oczy schematy typowe dla literatury młodzieżowej od których The Wicked King sie nie uchronił.
Dostaliśmy całkiem udaną kontynuację Okrutnego księcia, która klimatem nie odbiega od pierwszej części. Dla wszystkich miłośników faerie i niestandardowych młodzieżówek. Teraz tylko pozostaje mi czekać na ostatnią część.
Nie wiem jak to przetrwam.
Polska premiera The Wicked King, a raczej Złego Króla została zaplanowana przez wydawnictwo Jaguar na 27 lutego 2019 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz